Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolekcjoner mocnych wrażeń

Marek Wojciekiewicz
Rozmowa z Andrzejem Pukropem, rolnikiem z Bagniewa, niedaleko Świecia, konstruktorem, kolekcjonerem zabytków techniki i człowiekiem wielu innych pasji.

Rozmowa z Andrzejem Pukropem, rolnikiem z Bagniewa, niedaleko Świecia, konstruktorem, kolekcjonerem zabytków techniki i człowiekiem wielu innych pasji.<!** Image 2 align=none alt="Image 219328" sub="Andrzej Pukrop to postać w okolicy Świecia bardzo znana. Po radę i pomoc przyjeżdżają do niego konstruktorzy amatorzy z całego województwa / Fot.: Marek Wojciekiewicz">

W pana gospodarstwie nie ma rzeczy niepotrzebnych, wszystko ma swój cel i przeznaczenie, z czego to wynika?

Trochę z konieczności, a trochę z ogromnej namiętności do zbieractwa. Prowadzę 27-hektarowe gospodarstwo, aby się z niego utrzymać, muszę być samowystarczalny. Te góry różnych metalowych elementów, to taki mój podręczny magazyn materiałowy. Może komuś się wydawać, że to zwykłe złomowisko, ja jednak mam dokładne rozeznanie, gdzie czego szukać. Przyznam, że to jeszcze mało, namiętnie odwiedzam złomowiska w okolicach Świecia i zwożę tu jeszcze dodatkowe kilogramy.

Na co zużywa Pan ten materiał?

Część idzie na potrzeby związane z prowadzonym gospodarstwem. Właśnie jestem w trakcie budowy wielkiej hali garażowej zdolnej pomieścić pod dachem największe maszyny. Sporo metalu pochłania realizacja różnych, czasami dość ekscentrycznych pomysłów, bo przecież nie samą pracą człowiek powinien żyć. Mam kilka starych pojazdów, które staram się odrestaurowywać, to są ciągniki, ciężarówki i tym podobne pojazdy sprzed wielu lat. W tej chwili pracuję przy ciężarówce marki Horh, wyprodukowanej 70 lat temu w zakładach Augusta Horha, założyciela firmy Audi. Ta maszyna ma 8-cylindrowy silnik, a kabina wykończona jest drewnem. Technicznie jest sprawna, potrzebuje jeszcze kilku osłon i paru elementów wykończenia.

Zauważyłem u Pana sporo maszyn i pojazdów wyprodukowanych w dawnym Związku Radzieckim, czy to przypadek?

Oczywiście, że nie. Od zawsze rajcowała mnie w tym sprzęcie ta materiałowa przesada. To autentyczna potęga, śruby w kole takiej ciężarówki są grubsze, niż cała oś w niejednej współcześnie produkowanej maszynie. Dlatego te pojazdy w tak dobrej formie dotrwały do naszych czasów.

Dzieci z pana rodziny i sąsiedztwa uwielbiają przebywać w tym pana królestwie, co ich tu tak przyciąga ?

U mnie nie ma nudy, staram się, by przeżyli tu coś, na co gdzie indziej nie mogą liczyć. Knapy, bo tak na nich mówię, to kilkunastoletnie wyrostki o niespożytej energii, trzeba im dostarczyć mocnych wrażeń, takich za którymi także i ja przepadam.

Czy „traktorowy surfing” wymyślił pan właśnie z myślą o nich?

Tak, to zabawa, za którą przepadają. Wielkie koło od ciągnika wyposażone w specjalny drążek i kierownicę ciągnięte jest przy pomocy liny po 130-metrowym stawie przez traktor poruszający się po brzegu. Okazało się, że ta konstrukcja daje się fantastycznie sterować, dając śmiałkowi wiele niezapomnianych przeżyć.

Jakie są pana plany na najbliższą przyszłość ?

Najważniejsza jest praca, później - jak czas pozwala - realizacja tych wszystkich moich pasji. Myślę nad zrealizowaniem pewnego pomysłu pochodzącego z Australii, to taka zabawa polegająca na lataniu z silnikiem pod kilkusetmetrową liną rozpiętą między górami lub wysokimi drzewami. Podobno wrażenia są takie jak w lataniu małymi samolotami. A marzy mi się wyjazd do Hiszpanii, by obejrzeć niezwykłe budowle projektowane przez Antoniego Gaudiego, genialnego katalońskiego architekta i inżyniera, mojego wielkiego idola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!