https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie wszystko można kupić

Marek Wojciekiewicz
Rozmowa z Antonim Lewandowskim, mechanikiem i konstruktorem, który na przedmieściach Świecia tworzy skansen.

Rozmowa z Antonim Lewandowskim, mechanikiem i konstruktorem, który na przedmieściach Świecia tworzy skansen.

<!** Image 2 align=none alt="Image 157886" sub="Antoni Lewandowski przy traktorze, który mimo że został wyprodukowany pół wieku temu, zachowuje pełną sprawność
/ Fot. Marek Wojciekiewicz ">Traktor, który jest ozdobą Pana kolekcji, ma już grubo ponad pół wieku, czy nadal jest przydatny w pracach polowych?

Oczywiście, to jest niezawodna maszyna, którą od 40 lat wykorzystujemy w naszym gospodarstwie. Tylko od święta pełni rolę atrakcji na festynach i imprezach plenerowych organizowanych w okolicy. Ostatnio woziłem uczestników Kociewskiego Święta Ziemniaka, które od kilku lat organizowane jest na świeckim zamku krzyżackim. Znają mnie też goście Festiwalu Smaku w Grucznie. Bywa, że podczas takich gościnnych występów coś w nim zawodzi, ale to jest dodatkowa atrakcja dla pasjonatów techniki, bo zawsze jestem przygotowany na taką ewentualność. Mojego Ursusa znam jak własną kieszeń i w takich sytuacjach z pomocą któregoś z dzieci szybko awarię na miejscu usuwamy.

<!** reklama>Wiem, że dzieci podzielają Pana słabość do starych maszyn i innych zabytków techniki, czy pomagają też w ich restaurowaniu?

Tak, moi synowie od kilku lat sami konstruują różne pojazdy z części, które można znaleźć w składnicach złomu. Córki towarzyszą mi chętnie w moich wyjazdach na różne imprezy, podczas których pełnią rolę serwisu technicznego. O tym, że ich słabość do tych gratów jest prawdziwa, przekonałem się, gdy znalazł się klient na mojego Ursusa. Oferował za niego 150 tysięcy złotych, jednak moje dziewczyny zabroniły mi kategorycznie wchodzenia w ten interes.

Ciągniki, maszyny rolnicze i stary sprzęt używany w rolnictwie to tylko część Pana kolekcji, co jeszcze znajduje się w sferze Pana zainteresowań?

Zbieram i naprawiam wszystko, co wpadnie mi w ręce. Na przykład na strychu domu mam kilkadziesiąt czarno-białych telewizorów. Wszystkie są doprowadzone do pełnej sprawności.

Co dalej z Pana zbiorami, czy planuje je Pan pokazać szerszej publiczności?

Tego sprzętu zebrało się już tyle, że jestem prawie do tego zmuszony. Przed domem tworzy się samoistnie taki miniskansen. Ja i moje dzieci dbamy tylko o to, by wszystkie te urządzenia były prawidłowo zakonserwowane i co najważniejsze, sprawne techniczne.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski