Salezjanin Rafał Krysiak przyjechał do Bydgoszczy z Aleksandrowa Kujawskiego specjalnie po to, żeby wspomóc bydgoskich księży podczas kolędy. Na drodze spotkał bandytów.
Ksiądz Rafał Krysiak nie spodziewał się zapewne, że wizytę w naszym mieście zapamięta do końca życia. I to dosłownie, bo blizny po pobiciu jeszcze długo będą świadczyć o piątkowych wydarzeniach. Ksiądz wracał po kolędzie z ulicy Jarużyńskiej i w okolicy plebanii parafii pw. św. Marka został napadnięty i brutalnie pobity przez bandziorów.
<!** reklama>- Otrzymał cios w twarz, a gdy się przewrócił, dwójka zakapturzonych napastników kopała go w głowę. W jego obronie stanęli ministranci, ale też zostali pobici - mówi ksiądz Arkadiusz Dylewski, salezjanin. - Natychmiast przyjechała policja, ale do teraz sprawców nie ujęto. Ksiądz natomiast leży w szpitalu ze złamaną kością czaszki i urazem oka. Czekamy na decyzję bydgoskich lekarzy ze szpitala im. Jurasza, nie jest wykluczone, że w poniedziałek czeka go operacja - informuje wyraźnie wstrząśnięty ksiądz Dylewski.
To jednak niejedyny tego typu napad w Fordonie. - Tydzień temu również napadnięto księdza, ale zdołał się wyrwać napastnikom. Poprosiliśmy naszych parafian o pomoc i odprowadzanie nas po kolędzie. Bo zastraszyć się nie damy i kolędy przerywać nie zamierzamy - zapowiada salezjanin. - Nie wiemy jeszcze, czy to był napad rabunkowy. Księdzu nic jednak nie zginęło - mówi Ewa Przybylińnska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.
Weekend przyniósł także inną tragiczną wiadomość. Bydgoski napad bowiem to, niestety, nieostatni wypadek, w którym ofiarą staje się osoba duchowna. W miejscowości Serby nieopodal Głogowa na Śląsku, prawdopodobnie podczas rabunkowego napadu, zabito 68-letniego księdza i jego gosposię. Sprawców mordu do teraz nie zatrzymano.
Skradziony, 10-letni samochód i brak drobnych przedmiotów wskazują na tło rabunkowe tego mordu.