W mieście nie można hodować świń i drobiu, jednak mimo zakazu, mieszkańcy ulicy Gdyńskiej mają prawdziwy zwierzyniec. A sąsiedzi muszą znosić uciążliwe zapachy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 27982" >- Cztery metry od mojego domu znajduje się chlew, z którego dochodzą nie tylko kwiki i inne hałasy, ale przede wszystkim smród. Latem jest on trudny do wytrzymania - twierdzi Maria Woźniak.
Kobieta mieszka przy sąsiedniej ulicy, jednak tylko płot dzieli jej posesję od zagrody sąsiadów z ulicy Gdyńskiej. Na uciążliwą hodowlę zwierząt, prowadzoną przez starsze małżeństwo, poskarżyła się naszej redakcji przed rokiem, kiedy jak mówi, wyczerpała już wszystkie inne możliwości. Wtedy zapewniono nas w Urzędzie Miasta, że problem zostanie załatwiony. Posesję przy Gdyńskiej odwiedziła specjalna komisja, która nakazała właścicielom stopniową likwidację hodowli.
Bez zmian...
- Minął rok i nic się nie zmieniło. Z podwórka do końca czerwca tego roku miały zniknąć kury, kaczki i gęsi, a tymczasem nadal sobie spacerują. Wszędzie jest pełno much, pojawiły się szczury, a ja już nie wiem gdzie szukać pomocy - mówi mieszkanka ulicy Posadzego.
<!** reklama left>Naczelnik wydziału środowiska, do którego trafiła skarga, przyznaje, że problem z jakim przyszło mu się zmierzyć nie jest łatwy do rozwiązania. - To jest starsze małżeństwo. Byliśmy tam niedawno w asyście strażników miejskich. Ze względu na wiek tych ludzi daliśmy im czas na stopniowe zlikwidowanie tej hodowli - tłumaczy Stanisław Milecki.
Do końca czerwca z podwórka miał zniknąć drób, a do 10 sierpnia urzędnicy wyznaczyli ostateczny termin na pozbycie się trzody. O prowadzonej w mieście hodowli powiadomiona została także Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna. Inspektorzy mają sprawdzić czy trzymanie w mieście zwierząt nie stanowi zagrożenia sanitarnego dla pozostałych mieszkańców.
Oj, bo będzie mandat
- W sierpniu po upływie wyznaczonego terminu, ponownie przeprowadzimy kontrolę na terenie tej posesji. Jeśli okaże się, że mieszkańcy nie zastosowali się do wcześniejszych zaleceń, to straż miejska może ukarać ich mandatem - przypomina naczelnik Milecki.
Przepisy, które obowiązują w Polsce, dopuszczają prowadzenie w mieście niewielkiej hodowli na własne potrzeby. Można trzymać kilka kur czy hodować króliki, jednak tzw. hodowla towarowa, a więc w celu pozyskania zysku jest zabroniona. To nie pierwszy taki przypadek, że ktoś ma kaprys, by w mieście bawić się w rolnika. Kilka lat temu głośno było o hodowli prowadzonej w okolicach ul. Marcinkowskiego. Po wielu skargach i monitach ze strony sąsiadów, chlewy zostały zlikwidowane.