Bydgoskie Śródmieście codziennie jest sceną zaciekłego poszukiwania miejsca, w którym postawić można auto, nie płacąc za parkowanie. Ponieważ strefa (SPP) oznakowana została z wyjątkową, nawet jak na Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, starannością, miejsc tych dużo nie ma. Jedynym wyjściem jest znalezienia kawałka terenu, który jest prywatną własnością. Jeżeli właściciel go nie zabezpieczył, kierowca - poszukiwacz wykorzysta go co do centymetra.
[break]
Prawdopodobnie największym takim parkingiem jest plac naprzeciwko Opery Nova. Codziennie rano zapełnia się autami, zaparkowanymi tak ściśle, jak zarządcy parkingów płatnych mogą tylko pomarzyć. Niestety, czasem zostawianie aut na takim dzikim parkingu grozi przykrymi konsekwencjami.
Komuś się nie podobało
Przekonała się o tym nasza Czytelniczka, pani Karolina.
- Zostawialiśmy auto na zapleczu dawnego wieżowca „Eltry” - mówi Expressowi”. - Jest tam miejsce na około dziesięć samochodów. Po dwukrotnym przebiciu opon, zmieniliśmy miejsce postoju. Ich kosztu nie zrekompensowały oszczędności na biletach parkingowych.
Kierowcy ostrzegają się wzajemnie o miejscach, gdzie pozostawienie auta to ryzyko utraty kół, lusterek czy szyb. W tych opowieściach najczęściej przewijają się nazwy ulic z Londynka. Także pobliskie ulice: Królowej Jadwigi, Śniadeckich, plac Piastowski, Podolska, Matejki, nie cieszą się dobrą sławą.
- Większość zgłoszeń, pochodzących z takich miejsc, to niewielkie stłuczki parkingowe - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Czasem wzywani jesteśmy do aut zastawionych przez inne, poważniejsze zgłoszenia dotyczące szkód w pojazdach zdarzają się rzadko. Trudno określić, ile z nich związanych jest z parkowaniem w miejscu, co nie podoba się komuś innemu.
Inwazja na podwórka
Głód miejsc parkingowych rozwinął przedsiębiorcze myślenie. Na podwórkach w centrum łatwo dostrzec dziesiątki parkujących tam za dnia samochodów na rejestracjach z powiatów bydgoskiego, nakielskiego czy żnińskiego. Bywalcom centrów handlowych, szczególnie „Focusa”, nie jest obce poszukiwanie choćby połówki miejsca do zaparkowania w… południe powszedniego dnia. Widać wyraźnie, jak Śródmieściu potrzeba dwóch-trzech wielopoziomowych parkingów.
Na tym tle wyjątkowo denerwujące są absurdy dotyczące SPP.
Jak z innego świata
Np. na Wyspie Młyńskiej wydzielono kilka stanowisk na potrzeby hoteliku w „Fali”. Zabezpieczone bramkami stoją puste. Obok, na obszarze strefy, auta chętnych nie mieszczą się na parkingu. Kierowcy tracą nerwy, miasto - pieniądze.
Kierowcy wykorzystują każdy skrawek przestrzeni, by zaparkować poza strefą
Krzysztof Drobiński

Na dzikim parkingu w sąsiedztwie Opery Nova zawsze jest komplet
Mało co napsuło krwi kierowcom tak, jak ubiegłoroczne rozszerzenie strefy płatnego parkowania. Uciekają ze strefy na każdy nieobjęty nią skrawek terenu, w tym centra handlowe.
Podaj powód zgłoszenia
L
Bo poza strefą winny być lokalizowane parkingi wielopoziomowe a nie w obrębie Starego Miasta. Na podziwianym przez Polaków Zachodzie ogranicza się wjazd samochodów do stref śródmiejskich. Istnieje przecież komunikacja publiczna .Bydgoszcz to nie wieś ale duże miasto. Wyzbyjmy się zauroczenia motoryzacją .Przypomnijmy sobie do czego służą nam nogi .Będziemy na pewno zdrowsi i bezpieczniejsi przed masowym mordem , odbywającym się na naszych ulicach i drogach.!
p
polaczki - paredziesiąt tysięcy na zakup samochodu oraz parę stów comiesięcznie na utrzymanie i jazdę (do sklepu i 3 przystanki do pracy) to polaczek ma, ale na parking stówy już nie - najlepiej rozjechać trawnik, zając pieszemu miejsce itd....ot Polska
a w niedzielę autem do kościółka
a w niedzielę autem do kościółka