Z dużą pompą zapowiadano rejs na trasie Gromadno-Nakło, który miał być elementem promocji rewitalizacji naszej części międzynarodowego szlaku wodnego E70. Z rejsu nic nie wyszło, bo katastrofalnie niski poziom wód na Odrze sprawił, że statek „Władysław Łokietek”, należący do Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej w Nakle, utknął w Niemczech i nie mógł przypłynąć do Polski. Nie wziął tez udziału, co oczywiste, w „Sterze na Bydgoszcz”, a studenci UKW, którzy na „Łokietku” pobierali nauki, do domu wrócić musieli pociągami.
[break]
Nie tylko na Odrze, ale również na nieco bliższych nam rzekach, poziom wody osiąga swe minima.
Płytko na Wiśle
- Stan wody na Brdzie, a przede wszystkim na Wiśle jest bardzo niski - przyznaje Wojciech Górski, kierownik referatu w Wydziale Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Sytuację monitorujemy jednym urządzeniem na moście w centrum miasta i na wskaźnikach w Fordonie. Wskaźnik wody w Fordonie pokazywał ostatnio 174 centymetry, podczas gdy standardem jest 250-300 centymetrów, a stan ostrzegawczy zaczyna się przy 530 centymetrach.
Jednocześnie wydział uspokaja, że nie ma zagrożenia dla żeglowności dla większości jednostek.
- Pojawiają się co prawda mielizny, ale załogi jednostek pływających o nich wiedzą. Nasze „Słoneczniki” pływają jednak bez problemów i ich kursowanie nie jest zagrożone - zapewnia Wojciech Górski.
W Bydgoszczy większym problemem jest remont śluzy miejskiej, przez co taki „Łokietek” mógłby wpłynąć do miasta i tak jedynie od strony Wisły.
Co dalej jednak z rewitalizacją drogi wodnej E70 (biegnącą od Antwerpii w Belgii, przez szlak Odra-Wisła, po litewską Kłajpedę)?
Rosjanie i Niemcy czekają
- Jej rewitalizacja prędzej czy później nastąpi. Jest tym zainteresowany i Wschód i Niemcy, którzy czekają na nasze działania - zapewnia prof. Zygmunt Babiński z UKW, ekspert od rewitalizacji szlaków wodnych.
- Takiego „Łokietka” moglibyśmy próbować przepchnąć do Bydgoszczy, ale mogłoby to mieć groźne skutki dla przyrody, bo cały ten muł, nagromadzony na dnie, zostałby podniesiony z dużym prawdopodobieństwem zaduchy dla ryb.
Niestety, szlak jest rzadko używany, przez co zaniedbany. Nawet te odcinki Kanału Bydgoskiego, które były rewitalizowane, powoli się zamulają, bo nanoszony jest osad z miejsc, którymi się nie zajmowano. Dość powiedzieć, że kanał miał 2,4 metra głębokości, teraz miejscami ma 1,6 metra.
Profesor podkreśla, że dzięki rewitalizacji dróg wodnych setki osób mogą znaleźć zatrudnienie.
- W leżącym w Zagłebiu Ruhry Duisburgu, niegdyś silnym ośrodku górniczym, 40 tysięcy osób znalazło pracę w transporcie rzecznym po odejściu z górnictwa i po rewitalizacji Renu - mówi.