Wie o tym przewoźnik, wie o tym samorząd, więc sytuacja negocjacyjna nie jest komfortowa.
Może jednak warto byłoby przemyśleć większe zaangażowanie finansowe w tzw. działania reklamowe (tak zwane, bo i tak wszyscy wiedzą, że to ukryta forma dotacji dla linii lotniczej), by Ryanair zapewnił z bydgoskiego lotniska połączenie, które uznać można za turystyczne, a nie dostarczające polskich emigrantów do miejsc pracy i z powrotem.
Bydgoszcz promuje sie w powietrzu
W ofercie mamy bowiem jedynie Wyspy i lotnisko pod Duesseldorfem. Tymczasem z Krakowa polecieć można do Marrakeszu, Lizbony, Barcelony czy Tel Awiwu.
Z Poznania dolecimy między innymi do Walencji, a z Gdańska do Eljatu (mowa tu jedynie o nowych trasach). Nawet Katowice, dotąd traktowane przez Ryanaira z dystansem, dostały połączenia z Atenami. Bydgoszczy wystarczyć musi drugie połączenie z Londynem, obok Stansted polecimy jesienią do Luton.
