Prezydent Rafał Bruski poinformował o spotkaniu z dr. Pawłem Rajewskim, ekspertem ds. chorób zakaźnych i pochwalił się w mediach społecznościowych faktem, że fundacja dr. Rajewskiego przekazała 2 tysiące testów przeciw wirusowi HCV dla bydgoszczan.
"Dzięki współpracy i zaangażowaniu działamy razem w walce o zdrowie bydgoszczan!" - napisał prezydent na swoim fanpage'u na Facebooku.
- Te testy są wynikiem cyklicznych rozmów, które odbywają się od ponad roku z mojej inicjatywy. Na żadnym z nich nie było prezydenta Bydgoszczy - skomentowała sprawę Joanna Czerska-Thomas, kandydująca do urzędu prezydenta Bydgoszczy z komitetu Trzeciej Drogi.
Do tego komentarza z kolei odniosła się Monika Matowska, przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy i obecnie rzeczniczka kampanii wyborczej komitetu Razem dla Bydgoszczy, z którego o reelekcję ubiega się Rafał Bruski: "Asiu, żadne spotkanie by się nie udało bez udziału przedstawicieli Prezydenta, zastępców, a przede wszystkim wielu urzędników, którzy ciężko pracują, to głównie ich zasługa. Zapewniam, że działają za wiedzą, zgodą i przy wsparciu Prezydenta. Na tym polega odpowiedzialne zarządzanie (...)" - napisała Matowska.
Kto kogo unika w ratuszu?
Dodać należy, że Joanna Czerska-Thomas jest wiceprzewodniczącą Rady Miasta Bydgoszczy w tej kadencji. Zanim na początku marca ogłosiła swój start w wyborach samorządowych z ramienia Trzeciej Drogi (w Bydgoszczy z tego komitetu startują zarówno działacze PSL-u, Polski 2050, jak i kandydaci niezwiązani z żadną z tych partii), była w klubie radnych KO, jako członkini Nowoczesnej.
Inną sprawą była wizyta w Bydgoszczy Damiana Dudy, medyka pola walki, który opowiadał (m.in. w centrum wolontariatu przy ulicy Gdańskiej, potem w Młynach Rothera) o specyfice wojny na Ukrainie i pomocy uchodźcom wojennym. Wcześniej zapowiadano również spotkanie z władzami miasta w bydgoskim ratuszu. Ostatecznie wizyta przy Jezuickiej odbyła się, ale uczestniczyli w niej przedstawiciele organizacji pozarządowych, z kolei ze strony Urzędu Miasta obecna była wiceprzewodnicząca RM, a nie przedstawiciel prezydenta miasta.
- Spotkanie z Damianem Dudą Joanna Czerska-Thomas umówiła już o wiele wcześniej, jeszcze zanim podjęła decyzję o kandydowaniu na prezydenta Bydgoszczy - słyszymy nieoficjalnie.
Głośnym echem odbiła się również sprawa spotkania z działaczami NGO, które miało się odbyć w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Miało do niego dojść w czwartek 14 marca. Tego dnia, krótko po godz. 11 Kosma Kołodziej, medyk, działacz społeczny, m.in. na rzecz Ukraińców przebywających w Bydgoszczy, a jednocześnie kandydat Trzeciej Drogi na radnego miasta zamieścił zdjęcie sprzed urzędu, na którym widać grupę osób czekających przed drzwiami.
"Dziś przyjechaliśmy na zaproszenie pana wojewody na spotkanie w sprawie działań dla uchodźców z Ukrainy w ramach współpracy NGO. Kiedy przyszliśmy do urzędu, otrzymaliśmy informację, że spotkanie zostało odwołane. Tak nie traktuje się ludzi. Nikt z osób na zdjęciu nie otrzymałem informacji o braku spotkania", napisał w komentarzu pod fotografią.
Na zdjęciu było widać, między innymi Joannę Czerską-Thomas oraz działaczy NGO.
Pierwsze reakcje na ten fakt zawierały sugestię działania politycznego z uwagi na to, że nowy wojewoda, Michał Sztybel jest szefem miejskich struktur Platformy Obywatelskiej, a przez lata, jako wiceprezydent Bydgoszczy był jednym z najbliższych współpracowników Rafała Bruskiego.
Wojewoda poczuł się zobowiązany do wyjaśnień: - Zaproszenie poszło za pośrednictwem jednostek samorządu ze względu na ogromną ilość organizacji wspierających potrzebujących. W piśmie była prośba o zgłoszenie. Organizacje, które się zgłosiły dostały info, że spotkanie jest odwołane ze względu na inne obowiązki i będzie zaproponowany nowy termin. Jeśli zawiodło coś informatycznie po naszej stronie i zgłoszenia nie dotarły z naszej winy to przepraszam. Wyjaśniam to pilnie. Jednocześnie deklaruję dalsze pieniądze na działania pomocowe i zachęcam do startowania w konkursach - napisał Sztybel.
KO o przeszłości kandydata Trzeciej Drogi
Dzień wcześniej, 13 marca przed ratuszem konferencję prasową zorganizowali kandydaci KO do rady miasta: Katarzyna Tomaszewska, Jakub Mikołajczak i Aleksander Ławniczak. Mówili o Karolu Kwiatkowskim, który z kolei ubiega się o mandat w RM, będąc kandydatem Trzeciej Drogi.
- Na tej liście są osoby bardzo kontrowersyjne, których program absolutnie nie przystaje do programu Koalicji Obywatelskiej. Z Joanną Czerską-Thomas pomagałyśmy Ukraińcom po wybuchu wojny, protestowałyśmy w sprawie praw kobiet. Razem otwierałyśmy plac Praw Kobiet - mówiła Tomaszewska. Dalej, z wypowiedzi polityków można było się dowiedzieć, że Kwiatkowski nazwał Donalda Tuska człowiekiem cynicznym i pozbawionym zasad, a także wytykano mu, iż był kojarzony ze środowiskiem antyszczepionkowców oraz powiązany z Grzegorzem Braunem.
- Moja droga polityczna i życiowa była kręta i zawiła. Krytyczne wpisy odnoszące się do polityków Platformy Obywatelskiej, które zamieściłem w mediach społecznościowych, wynikają poniekąd z zawodu jaki przed laty zafundował mi rząd pana Donalda Tuska, na którego formację polityczną głosowałem w 2005 roku - skomentował Kwiatkowski.
"Urzekł mnie wtedy szczególnie postulat 3x15, który pewnie niewielu już pamięta. Potem było już tylko gorzej, a skończyło się na zamknięciu firmy w 2013 r. (głównie przez kuriozalną we wnioskach kontrolę skarbową) i emigracji zarobkowej do Wielkiej Brytanii" - czytamy w odpowiedzi Karola Kwiatkowskiego skierowanej do działaczy bydgoskiej KO.
Po powrocie do Polski wpierał projekt Kukiz'15, a na gruncie bydgoskim Pawła Skuteckiego. Zbliżenie z formacją Grzegorza Brauna nastąpiło - tłumaczy - później. - Odpowiadało mi szczególnie jego chrześcijańskie zaangażowanie w pomoc ludziom oraz zdecydowane przeciwstawianie się decyzjom rządu PiS związanymi z pandemią, a ograniczającymi wolność osobistą Polaków. Kiedy nasze wizje Polski okazały się jednak zbyt odległe oraz przestały mi odpowiadać metody i styl pana posła, złożyłem rezygnację z bycia jego asystentem - wyjaśniał Kwiatkowski.
- Zwykle jest tak, że w ostatniej fazie kampanii wyborczej szuka się pretekstów i sięga się po biografie poszczególnych polityków, którzy zmieniali barwy polityczne - zauważa prof. Janusz Golinowski, politolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - To jest zjawisko naturalne na polskiej scenie politycznej. Raczej głosuje się na osoby wyróżnialne, a nie na ich konotacje światopoglądowe. Jeśli patrzymy na górę, na poziom wyborów centralnych, to przyglądając się poszczególnym politykom, można powiedzieć, że niektórzy zmieniali swoje barwy polityczne kilka razy. I to im nie zaszkodziło.
Zaraz jednak prof. Golinowski dodaje: - Musimy jednak pamiętać, że wybory samorządowe rządzą się nieco innymi prawami, logiką. I takie pstryczki w nos czy to z jednej, czy z drugiej strony nie będą miały istotnego znaczenia. Joanna Czerska Thomas na rynku bydgoskim jest już wyróżnialna stosunkowo mocno.
Do 13 marca było wiadomo, że o fotel prezydenta Bydgoszczy będzie walczyło trzech kandydatów: Rafał Bruski, Joanna Czerska-Thomas i były minister, obecnie poseł PiS Łukasz Schreiber startujący z komitetu Bydgoskiej Prawicy. 14 marca swoją kandydaturę ogłosiła również reprezentująca Europejską Lewicę. Na ten fakt również politolog zwraca uwagę: - Tu pojawia się problem, bo pojawiają się dwaj nowi kandydaci, którzy w sensie ideowym są zbliżeni do obecnego prezydenta, to może uszczuplić jego możliwości pozyskania wyborców. Myślę, że w pierwszej turze będzie mu znacznie trudniej wygrać z Łukaszem Schreiberem, który jest desygnowany przez środowisko prawicowe.
- Trudno jest przewidywać werdykt końcowy - mówi prof. Golinowski. - Im mniejsza będzie frekwencja w wyborach, tym większe szanse mają ci kandydaci na prezydenta, którzy będą właśnie teraz w ostatniej fazie kampanii wyborczej mocniej widoczne. Będą bazować na lojalnych wyborcach, którzy głosują zwykle bez względu na werdykt, na określoną osobę.
Z drugiej strony, zaznacza Golinowski, ideologiczne spory na poziomie centralnym lokalnie mogą mieć swoją wagę: - Trzecia Droga staje się swego rodzaju obciążeniem dla progresywnej lewicy i chodzi oczywiście o prawa aborcyjne. To może być elementem, który podzieli wyborco na tym poziomie lokalnym. Kwestie natury politycznej siłą rzeczy będą się przebijać.
