<!** Image 1 align=left alt="Image 14857" >
Stało się to, co musiało się stać. Od trzech dni obowiązują nowe zasady egzaminu na prawo jazdy i statystyka pokazuje, że pierwszego dnia zdawania po nowemu na 85 przystępujących do egzaminu w bydgoskim WORD udało się go zakończyć pomyślnie ledwie 17. W szkole mówi się, że jeśli kilku uczniów nie zda klasówki, to jest to ich problem. Ale jeśli klasówki nie zaliczy większość klasy, staje się to już porażką i problemem nauczyciela. Czy tę mądrość można również odnieść do nauczycieli jazdy? A może do egzaminatorów, którzy powinni przecież wziąć pod uwagę stres, jaki wywołuje egzamin praktyczny, niemal w całości odbywający się na zatłoczonych ulicach, a ostatnio, na domiar złego, jeszcze fatalnie zalodzonych. Nie słyszałem, by w innych krajach zdobycie uprawnień kierowcy wiązało się z takimi perturbacjami. A jakoś trudno mi uwierzyć, że naród tak rozkochany
w samochodach, jak Polacy, jest totalnie niezdolny do kierowania nimi. Ale można kierować dobrze i, że tak powiem, w słusznej sprawie, a również dostać po uszach. Dziennikarz ze Szczecina dopędził śmigającą limuzynę wojewody i zmierzył jej prędkość. Wyszło 145 km/h. Nie doczekał się jednak pochwały za pokazanie lekceważenia przepisów przez dygnitarza. Doczekał się natomiast 300 zł mandatu. Policja doszła bowiem do wniosku, że skoro dogonił wojewodę, to musiał grzać jeszcze szybciej od niego. Ot, i sprawiedliwość.
Jak po grudzie

Stało się to, co musiało się stać. Od trzech dni obowiązują nowe zasady egzaminu na prawo jazdy i statystyka pokazuje, że pierwszego dnia zdawania po nowemu na 85 przystępujących do egzaminu w bydgoskim WORD udało się go zakończyć pomyślnie ledwie 17.