Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ja bajki tak lubię ogromnie? O tym, że Andersen kochał i chłopców, i dziewczęta

Ewa Czarnowska - Woźniak
Andersen pisał także dla dorosłych - i to bardzo
Andersen pisał także dla dorosłych - i to bardzo fot. Archiwum Expressu Bydgoskiego/Wyd. MG
Calineczka? Mała syrenka? Królowa Śniegu? Świniopas?... Nie ma chyba na świecie dziecka, które by nie znało tych bohaterów. Ich ojciec, Hans Christian Andersen zapewnił im nieśmiertelność, a sobie po wsze czasy miano największego bajkopisarza w historii literatury (choć nie brakuje wyznawców teorii, że ten tytuł należy się braciom Grimm, których zresztą Andersen znał). A przecież, bajkopisarstwo wcale nie było tą dziedziną aktywności twórczej, dzięki której duński pisarz chciał być zapamiętany - i to przy zastrzeżeniu, że widział w jej odbiorcach głównie... dorosłych, do których skierowany był przekaz.

Tak, wielki Hans Christian Andersen chciał chwały powieściopisarza, na wzór innego swego przyjaciela, Karola Dickensa. I tu, niestety, nie spotkał się ze zrozumieniem. „Improwizator” z 1835 roku, wydany w tym samym roku co debiutancki zbiór baśni, miał być dziełem z siłą rażenia nie mniejszą niż proza dickensowska. Co poszło nie tak?... Wielkim smaczkiem historii o biednym, acz uzdolnionym dziecku, które zbiegiem okoliczności trafiło pod opiekę możnych protektorów i „wyrosło na ludzi” są akcenty autobiograficzne. Andersen też wywodził się z, jakbyśmy dziś powiedzieli, dość patologicznej rodziny i szybko zmuszony został do ruszenia w świat, który z wnikliwym zainteresowaniem zwiedzał. Andersen też uważany jest przez współczesnych nam badaczy za biseksualistę, a słabość do swojej płci w „Improwizatorze” manifestuje przez pełen uwielbienia i tkliwości stosunek do swojego szkolnego kolegi, Bernarda. Tego samego, który tak nieszczęśliwie skomplikuje życie głównego bohatera, Antonia.

Wracając jednak do początku - malutki Antonio traci w czasie festynu, pod kopytami koni matkę. Ich właściciel i sprawca wypadku, signor Borghese, wziął chłopca pod opiekę. W przeciwnym wypadku groziło mu wielkie niebezpieczeństwo: kaleki żebrak, brat matki , zamierzał połamać mu nogi i przysposobić go do swego fachu. Ten wątek, niejedyny zresztą, narracją przywodzi najlepsze bajkopisarskie dokonania Andersena.

Antonio, który od najwcześniejszego dzieciństwa zdradzał uzdolnienia recytatorskie i wokalne, zostaje skierowany przez protektora do szkoły jezuitów. Tam jednak chłopak poznaje wspomnianego Bernarda, a wraz z tym wikła się w szereg niezwykłych przygód. Zmuszony będzie do ucieczki z Rzymu, pojmany zostanie przez zbójców, w Neapolu uwikła się w romans z zamożną mężatką, po czym zostanie wyklęty i przywrócony do łask przez swych opiekunów, odchoruje uczucie do pięknej śpiewaczki, a także... przyszłej zakonnicy. A#potem... Orężem w tych wszystkich tarapatach będzie zawsze jego oryginalny talent do improwizacji, umiejętności tworzenia i emocjonalnego wygłaszania poematów na zadane tematy. Co doprowadzi go do szczęśliwego zakończenia i co nie zmienia faktu, że opowieść o biednym, odrzucanym młodzieńcu, boleśnie odczuwającym swą niską pozycję i protekcjonalny stosunek możnych, daje obraz niezbyt szczęśliwego życia wielkiego Andersena.
H. Ch. Andersen, Improwizator, Wyd. MG, Warszawa 2017.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!