PRZECZYTAJ:Żeby zbudować drogi osiedlowe, trzeba wskazać, czego budować nie będziemy
Inni nie przyjmowali do wiadomości, że budżet nie jest z gumy i każde w nim przesunięcie wymaga wskazania, skąd te pieniądze wziąć (albo komu podnieść podatki).
Co ciekawe, nikt z szacownego grona nie powiedział wprost, że gruntówki są nam - przynajmniej teraz - niepotrzebne. Bo gdyby zapytać mieszkańców Leśnego, Wyżyn czy Śródmieścia, czy chcą budowy gruntówek, czy wolą wydać 35 mln zł na inwestycje, np. w odnowę Młynów Rothera, większość opowiedziałaby się za tym drugim.
Bydgoszcz może dostać ogromną kasę z unijnych programów, wystarczy tylko dołożyć swoją działkę. Ale są tacy, którzy wolą „inwestować” w uliczki, którymi 99 proc. procent bydgoszczan nigdy nie jechało i nie pojedzie. Niektóre z nich ponoć czekają na asfalt 100 lat. Jak poczekają jeszcze pięć - a jeszcze tyle będą dostępne unijne środki - to się nic nie stanie.