Sukces takich platform jak Uber czy Bolt wypracowywali kierowcy, którzy przewóz osób traktowali jako dodatkowe zajęcie. Ot, ktoś miał wolny weekend i chciał dorobić, mógł wsiąść we własne auto i wozić ludzi. To w oczywisty sposób psuło rynek taksówkarzom z których wielu traktuje ten zawód jako główne źródło utrzymania.
Przez wiele miesięcy szydzono z taksówkarzy, których traktowano jak relikty przeszłości nie rozumiejące nowoczesnych rozwiązań i aplikacji. W końcu przezwisko „cierpy” nie wzięło się znikąd, tylko z ciągłego narzekania. Dziś śmieją się często taksówkarze, bo okazuje się, że trzeba dostosować swój pojazd do warunków, które spełniają taksówkarze. Nie jest to tania sprawa, więc z szybkiej kalkulacji wyszło wielu kierowcom Bolta, że za tak niskie stawki jeździć się po prostu nie opłaca. Inni nie chcą oklejać swoich aut i wyposażać ich w „koguty” - wszak to ich prywatne samochody. Część kierowców Bolta zrezygnuje, część podkuli ogon i będzie chciała zostać taksówkarzami (z którymi tak walczy), część zapewne dostosuje się do przepisów i jeździć będzie dalej. Jedno jest pewne – nie za tak niskie stawki. Era tanich przejazdów zbliża się do końca.
