Spacer przez pół miasta z torebką psich odchodów w ręku do przyjemnych raczej nie należy. Ale, żeby znaleźć kosz na zwykłe odpady, trzeba nieraz przemaszerować kilkaset metrów. <!** Image 2 align=none alt="Image 224325" sub="Jedną z nielicznych ulic w mieście, gdzie nie można narzekać na brak koszy, jest deptak na Królowej Jadwigi / .Fot.: Renata Napierkowska">
- Z jednej strony wymaga się od mieszkańców, żeby sprzątali po swoich psach, a z drugiej, chciałabym zapytać, gdzie mamy te odchody wyrzucać? I na co przeznaczane są pieniądze z podatku za psy? - zastanawia się nasza Czytelniczka.
Są takie ulice, gdzie nie ma nawet jednego kosza na zwykłe śmieci. Ludzie więc wyrzucają odpadki na chodnik lub do najbliższej bramy, a ci bardziej porządni niosą je w ręku, aż w końcu natkną się na jakiś pojemnik.
- Często spaceruję z moim psem po ulicach w śródmieściu. Koszy w tym rejonie praktycznie nie ma, a jak już jakiś się trafi, to zwykle tak jest przepełniony, że nawet zapałkę trudno wcisnąć. Ostatnio szłam pół kilometra z psią kupą w ręku przez Poprzeczną i Przypadek i nigdzie nie znalazłam kosza. W końcu natrafiłam na pojemnik na osiedlu Sady przy bramie wjazdowej. Tam wyrzuciłam worek z zawartością. Zaatakowała mnie jednak mieszkanka jednego z bloków, która stwierdziła, że osiedle jest prywatne i kosz też. Czy to naprawdę taki wielki problem, by ustawić wystarczającą liczbę pojemników na śmieci? - pyta właścicielka labradora, która już kilkakrotnie została ukarana i upominana przez strażników miejskich za to, że nie posprzątała po swoim pupilu. <!** reklama>
Mieszkańcy wskazują wiele miejsc, gdzie brakuje ulicznych koszy i domagają się, by zwiększyć ich ilość. Najczęściej padają nazwy ulic w rejonie śródmieścia - Przypadek, Poprzeczna, Młyńska, Działowa, Libelta, Marcinkowskiego czy Orłowska. Zbyt mało pojemników jest też na Toruńskiej, Świętego Ducha czy Dworcowej.
Strażnicy miejscy zwracają uwagę, gdy ktoś nie posprząta po swoim pupilu, a czasami nakładają też mandaty.
- Rocznie mamy około 400 upomnień i mandatów za takie wykroczenie - szacuje komendant Zdzisław Feit.
Wystąpiliśmy do rzeczniczki ratusza z pytaniami, czy władze miasta zamierzają w najbliższym czasie zrobić przegląd koszy na inowrocławskich ulicach, zarówno tych na zwykłe śmieci, jak i na psie odchody oraz czy planowany jest zakup nowych pojemników, by uzupełnić braki, nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Nie dowiedzieliśmy się także, na jaki cel są przeznaczane pieniądze pozyskane z podatku od psów. Sprawą braku ulicznych koszy zainteresował się jednak przewodniczący Rady Miejskiej Tomasz Marcinkowski.
- Każdy zarządca drogi odpowiada za swoją ulicę. Jeśli chodzi o miejskie ulice, to pieniądze na takie wydatki na pewno znajdą się w budżecie. Usytuowanie nowych koszy wynikać będzie z analizy, którą przeprowadzimy na podstawie wniosków składanych przez mieszkańców czy instytucje. Jeśli któryś z mieszkańców zauważa brak koszy w jakimś rejonie miasta, to czekam na telefon. Każdą informację przekażę do komisji porządku, która zajmie się tą sprawą - deklaruje Tomasz Marcinkowski.