https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Hydranty musiały zejść do podziemia

Michał Sitarek
Bywa, że zawodzą. Tak było ostatnio podczas gaszenia pożaru domu przy ulicy Wyzwolenia. Hydranty wymagają więc monitoringu. Wodociągowcy zapewniają, że trzymają rekę na pulsie.

Bywa, że zawodzą. Tak było ostatnio podczas gaszenia pożaru domu przy ulicy Wyzwolenia. Hydranty wymagają więc monitoringu. Wodociągowcy zapewniają, że trzymają rekę na pulsie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 111630" sub="Niektóre hydranty wciąż straszą, a część trafiła już do izby tradycji Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Lesie Gdańskim. Małą kolekcję wodociągów prezentuje Wiesław Sypniewski
/ Fot. Dariusz Bloch">- Kończymy właśnie inwentaryzację sieci - mówi rzecznik Miejskich Wodociągów i Kanalizacji, Marek Jankowiak. - Hydranty na naszych magistralach wbudowane są co 150 metrów. Łatwo więc policzyć, że mamy ich kilka tysięcy. Największe znaczenie mają jednak te wysokiej wydajności. Jest ich 27 i to z nich najczęściej korzystają strażacy. Jednocześnie mogą z nich pobierać wodę nawet 4 jednostki.

Takie punkty są zlokalizowane, między innymi, na Starym Rynku, przy ul. Powstańców Warszawy, Księdza Schulza. Najczęściej korzysta z nich tylko jeden pojazd, który napełnia beczkę dwoma-trzema wężami. W ten sposób 5-tonowy wóz można zatankować w ciągu 2-3 minut. Dłużej trwa rozkładanie węży. Strażacy zapewniają, że chociaż hydrantów nie widać, bydgoszczanie mogą spać spokojnie. - Różnica między Stanami Zjednoczonymi, gdzie urządzenia stoją na każdej ulicy, a Polską, rzuca się w oczy - mówi rzecznik bydgoskich strażaków, Jarosław Umiński. - W Stanach Zjednoczonych hydranty są świętością. U nas zdecydowana większość schowana jest pod ziemią. Na szczęście, są dobrze oznakowane, więc my nie mamy kłopotu z ich znalezieniem i dostępem do nich. Akcję gaśniczą zdecydowanie bardziej może spowolnić źle zaparkowany samochód, niż ukryty hydrant - dodaje.

<!** reklama>Ulokowane pod ziemią, mają sporo plusów. Po pierwsze, nie są narażone na ataki wandali. Gdy kilka lat temu wodociągi postawiły tradycyjne hydranty na magistrali między Czyżkówkiem a Osową Górą, aluminiowe nasady padały łupem złomiarzy. Wandale obtłukiwali je młotkami. - Dlatego dla bezpieczeństwa w wozach mamy też własne nasady. Wolno stojące urządzenia są jeszcze stosowane, zwłaszcza w pobliżu obiektów wielkogabarytowych, np. na ogrodzonych terenach firm. Tam są bezpieczniejsze - dodaje strażak.

<!** Image 3 align=left alt="Image 111630" sub="Fot. Radosław Sałaciński">Podziemne hydranty zabezpieczają też sieć wodociągową przed nielegalnym poborem wody. By z nich korzystać, potrzebny jest specjalny stojak, który dla przeciętnego Kowalskiego nie jest dostępny. Ostatnio w użyciu były urządzenia na ul. Wyzwolenia podczas pożaru piętrowego domu. Niektórzy twierdzili, że było ich za mało, przez co akcja gaśnicza opóźniła się. Wodociągowcy zapewniają jednak, że z 5 pobliskich hydrantów, tylko jeden zawiódł, strażacy zaś przyznają, że nie miało to żadnego znaczenia podczas akcji.

Warto wiedzieć

Jeszcze w latach 90. na ulicach można było natknąć się na zabytkowe, zdobione hydranty z przełomu XIX i XX wieku. Dziś można je zobaczyć tylko na starych fotografiach, a oryginały jedynie w izbie tradycji MWiK w Lesie Gdańskim.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski