Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hulaj wirus, piekła nie ma (przynajmniej nie w naszym "zbiorkomie”)!

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Takich tłumów, jak podczas tegorocznego Święta Śliwki, dawno w Strzelcach nie widziano
Takich tłumów, jak podczas tegorocznego Święta Śliwki, dawno w Strzelcach nie widziano Fot.Archiwum Expressu Bydgoskiego/Arkadiusz Wojtasiewicz
- Nie zasłaniaj maską nosa, bo nie będziesz mógł swobodnie oddychać - powiedziała babcia do wnuczka w pojeździe bydgoskiej komunikacji publicznej i sprawiło to, że ja (zakutana w maskę po czubek okularów) nieomal spadłam z tramwajowego krzesła...

Zobacz wideo: Pół tysiąca przeszczepień szpiku u dzieci w szpitalu Jurasza w Bydgoszczy

Mała rzecz, a oddaje w stu procentach profilaktyczną paranoję, w której znaleźliśmy się na drodze czwartej fali, która codziennie znów zabiera ze sobą nowych, coraz liczniejszych chorych. Garść z nas przestrzega przepisów, rozumnie podchodzi do konieczności ich egzekucji, części wydaje się, że jest „sprytniejsza” (na przykład próbuje interpretować je po swojemu - tu wsiada babcia z wnuczkiem), reszta groźby i prośby ma za nic. Niestety, we wspomnianym środku „zbiorkomu” spotykają się wszystkie trzy grupy i któraś przegra.

To Cię może zainteresować

Bo już wiemy, że od kolejnego piku zachorowań nie ma odwrotu, ale jeszcze z całych sił udajemy, że jest normalnie, z różnych powodów nie możemy przyznać (i przyznać się), że trzeba stosować środki nadzwyczajnie, więc jedziemy do szkół i firm w tym „wesołym” towarzystwie - ciągle bez zapowiedzi lockdownu i bez straszenia powszechnymi szczepieniami oraz ograniczeniami. I jadą nim młodzi popisujący się, że oni nie muszą. Im większa grupa, tym większe pajacowanie (co ciekawe, prym lubią wodzić tu dziewczyny - eksperci wiedzą pewnie, dlaczego to akurat panny w pewnym wieku są bardziej buńczuczne). Jak już dojadą do szkół w centrum, będą karniejsi, dyrekcja zrobi wszystko, by protokół się zgadzał: maska na twarzy, płyn do dezynfekcji na rękach, a i pewnie temperatura sprawdzona.

A kto ich sprawdzi w tramwaju?... Przecież nie ten kanar, którego widziałam ostatnio w „dziesiątce” z maską pod brodą! Nie jestem z siebie dumna, bo siedzę cicho - kanar ma 0,3 metra więcej ode mnie wzwyż i wszerz, a dziewuchy są w grupie i też mnie zjedzą, jak podniosę na nie oczy, o głosie nie wspominając (jeszcze ten wzrok i głos musiałyby się zza mojej szczelnej maski wydostać). Co mam powiedzieć grupie ukraińskich robotników, żeby nie narazić się na zarzut braku narodowościowej tolerancji?...

A, jako się rzekło, jeszcze ciągle walczymy o resztki normalności. Chodzimy do restauracji i na kulturalne premiery (niekiedy to się nawet łączy: podsłuchałam, jak występujący akurat gościnnie w teatralnej premierze aktor, pałaszując w uroczym bistro przy ulicy Gdańskiej tosta, domagał się około 15.00 nieobecnego w menu kakao... Na informację, że napoju nie ma, zareagował: To zróbcie!... Taka anegdota od czapy.). Cieszymy się, że naszej operze udało się wreszcie wystawić „Bulwar Zachodzącego Słońca” (to już za tydzień!), mamy nadzieję, że nie odwołają premier najnowszego (choć się już zestarzał) Bonda i starofordońsko-ostromeckiego „Wesela”, a tymczasem...

To Cię może zainteresować

Tymczasem mamy w Polsce siatkarskie mistrzostwa Europy, gdzie w halach - jak za najlepszych czasów - siedzi obok siebie, podskakuje, dyszy i skanduje kilkanaście tysięcy ludzi. Z nieobecnymi na twarzach maskami (jak bowiem w nich dyszeć i śpiewać „Polskaaaa, biało-czerwoniiiiii”...). Podobnie – a nawet jeszcze liczniej -na piłkarskim Stadionie Narodowym podczas meczu z Anglikami. Tymczasem przez Polską przetacza się fala pielgrzymkowo-dożynkowa z tłocznymi obchodami (i cóż, że na powietrzu, jak w niebywałej ciżbie). I tymczasem piękna pogoda sprzyjała w tym roku strzeleckiemu Świętu Śliwki, gdzie bito absolutne rekordy frekwencyjne. Bez jakichkolwiek oporów nie tylko w cenach produktów, ale przede wszystkim w braku podstawowych zasad profilaktyki covidowej. Spragniony normalności i starych zwyczajów tłum grzał do Strzelec, na przykład zatłoczonym do granic możliwości autobusem MZK... (Tu też mała dygresja: jakoś żal, że to już nie ta kameralna impreza z tytułową śliwką w centrum uwagi, a komercyjny spęd dobra wszelkiego rodzaju. Gdzie marka Dolnej Wisły przegrywa z kierpcami i bułgarskimi przyprawami. Historia imprezy, której sukces pożarł własny temat - to już materiał na oddzielny felieton).
Chcemy, by było jak dawniej. Chcemy tych knajp, imprez, kina i powideł. Ale nie mamy żadnej pewności, czy babcia z wnuczkiem z autobusu się zaszczepili, a pan napierający na nas w kolejce do stoiska z nalewkami nie nosi w sobie wirusa... Nikt nie chce wprowadzania jakichś żelaznych rygorów, każdy chce znów fajnie żyć. Ale musimy w tym sobie sami pomóc. Uważając na innych, uważajmy na siebie. Bądźmy zdrowi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo