„Fordoński Ruch Oporu” rozpoczyna batalię przeciwko wycinkom drzew pod bloki w Bydgoszczy

Zobacz wideo: Tak wygląda nowy park iluminacji w bydgoskim Myślęcinku

Ruch zainicjował swoją działalność w Nowym Fordonie. - Nazwa jest kontrowersyjna, nawet o niej dyskutowaliśmy, ale jednak została - mówi Jan Kwiatoń, przewodniczący Rady Osiedla Nowy Fordon, która jako jeden z członów tworzy FRO. - Sytuacja jest już w tej chwili taka, że wymaga zdecydowanych działań. Tak jak kiedyś działał ruch oporu, tak teraz my bronimy naszych małych ojczyzn przed dewastacją.

Do FRO należą nie tylko grupy mieszkańców z Nowego Fordonu. Zajdziemy tu fordońskie Stowarzyszenie "Górki", mieszkańców Smukały, ostatnio dołączyły siły z Kapuścisk. Członkowie FRO mówią wprost, że do stworzenia ruchu popchnęło ich to, co ostatnio zaczęło się dziać w mieście - na górnym tarasie Fordonu, przy ul. Szlakowej, Fieldorfa-Nila czy Bydgoskich Olimpijczyków.

- Fordon i tak już jest przeludniony. Teraz zaczynają się masowe likwidacje terenów zielonych, głównie zadrzewionych, pod budownictwo szykowane przez deweloperów. Ludzie inwestują pieniądze, budują domy w pobliżu lasów, kupują mieszkania z widokiem na drzewa i nagle się okazuje, że tych drzew za moment nie będzie. Sytuacja dramatycznie zmieniła się po wejściu w życie tzw. ustawy lex deweloper. Niemal każdy skrawek lasu przeznaczany jest pod budownictwo niezależnie od zapisów planu zagospodarowania przestrzennego - mówi Jan Kwiatoń, przewodniczący Rady Osiedla Nowy Fordon.

Najlepszym przykładem mają być istniejące już bloki przy ul. Szlakowej - praktycznie graniczą z terenem leśnym. Drzewa mają zostać wycięte pod bloki.

Zdaniem działaczy FRO, w tej chwili deweloperzy wydeptują sobie ścieżkę do Miejskiej Pracowni Urbanistycznej, a ta bez specjalnej refleksji godzi się na inwestycje. - Ktoś kieruje do MPU wniosek i on bezrefleksyjnie przechodzi. Dla niepoznaki robi się jakieś nic nieznaczące konsultacje społeczne i sprawa zaklepana. Praktycznie zostaliśmy sami, radni nas zawiedli - uważa Kwiatoń. - Nie możemy na nich liczyć, bo Rada Miasta Bydgoszczy jest zbyt rozpolitykowania. Rzadko zdarza się, żeby radny faktycznie coś załatwił. Ich działanie składa się z pisania interpelacji. Ale czy rozwiązują problemy? Teraz radni mają się nas bać. Mają się bać, że nie zostaną wybrani na następną kadencję.

FRO zamierza stawać z obronie uchwalonych wcześniej miejscowych planów zagospodarowania.

Mieszkańcy z ruchu podkreślają, że na rękę deweloperom idą też nierzadko spółdzielnie mieszkaniowe. To one lata temu dostały od miasta tereny zielone do administrowania. Teraz często je odsprzedają właśnie pod budownictwo mieszkaniowe. Jan Kwiatoń podaje przykład zieleni przy Fieldorfa Nila, która w planie zagospodarowania jest przeznaczona na teren rekreacyjny. - Według mojej wiedzy, obszar ten został sprzedany przez spółdzielnię mieszkaniową pod bloki - mówi.

Na razie działania FRO zaczynają się od założenia profilu na Facebooku. - Bardzo liczymy na wsparcie ze strony prezydenta Bydgoszczy - zaznacza Jan Kwiatoń. - Rafał Bruski podjął kilka decyzji, które nas do niego i jego intencji przekonały.

Jakie to decyzje, przewodniczący Kwiatoń nie chce powiedzieć.