Budowa linii fordońskiej była jedną z dwóch największych - obok budowy spalarni odpadów - inwestycji komunalnych w historii Bydgoszczy. Mieszkańcy Fordonu chcą więcej. Komunikacja jest ważna, ale największej bydgoskiej dzielnicy potrzeba kolejnych innych inwestycji, choćby w kulturę.
Na wypełnienie tej luki czekamy od lat. Spaliły na panewce projekty budowy multipleksu, a kino „Jeremi” (z wielu powodów) roli ośrodka kultury nie wypełnia. Trudno dzisiaj wyobrazić sobie niemal stustysięczne miasto bez kulturalnego kręgosłupa. Trudno, chyba że wybierzemy się na wschód Bydgoszczy.
Przeczytaj także: Bryła nowej podstawówki już jest, teraz pora na czasochłonne prace wewnątrz szkoły
- Marzę o tym, byśmy doczekali się ośrodka kultury na miarę naszych potrzeb - mówi Jan Kwiatoń, przewodniczący Rady Osiedla Nowy Fordon. - By mieszkańcy Bydgoszczy przyjeżdżali do nas na interesujące wydarzenia kulturalne tak samo, jak fordonianie jeżdżą do centrum.
Częściowo luke tę wypełnić może rewitalizacja Starego Fordonu. Zapowiadana od lat, z zapisanymi na ten cel funduszami, rozpocząć się ma w nowym roku. Niepokoić może tylko to, że większość planów dotyczy remontu infrastruktury rekreacyjnej i komunalnej. W sferze kultury dziś cała nadzieja w społecznikach z fordońskich stowarzyszeń oraz fundacji uniwersyteckiej zarządzającej starą synagogą. Oby - do czasu powstania dzielnicowego ośrodka kultury z prawdziwego zdarzenia - działali tak prężnie, jak dotychczas.
