Dlatego byli przerzucani ze stanowiska na stanowisko, od spraw zagranicznych do bankowości i od literatury do fizyki atomowej, a w zadziwiający sposób wszystkie te fuchy były wyjątkowo dobrze płatne. Doskonale wychwycił to Stanisław Bareja w swojej komedii „Poszukiwany, poszukiwana”.
Pamiętam także nadzieje związane z przełomem, czy to w 1980 roku, czy też dziewięć lat później. Mówiono wówczas, obiecywano, że więcej już takich ludzi nie będzie. Że odtąd wszędzie na stanowiskach będą już tylko prawdziwi fachowcy.
200 tysięcy złotych za pracowitość czy z politycznej ścieżki awansu?
Od przełomowego czerwca minęło prawie 28 lat. Zmieniło się w Polsce wiele, nawet bardzo wiele, ale akurat tam, gdzie dzieli się stanowiska i dochody, gdzie działa tak dawniej wyśmiewany „aparat partyjny”, można odnieść wrażenie, że wróciło „stare”, a może nawet jest jeszcze gorzej niż kiedyś, w tak wyśmiewanych czasach.