<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/szczepanski_artur.jpg" >Prezydent Lech Kaczyński, po licznych sukcesach w dziedzinie polityki zagranicznej, zabrał się za ekonomię i wyciąganie naszego kraju z kryzysu. Dla wszystkich specjalistów od rynków, walut i giełdy to bardzo zła wiadomość, bo miłościwie panujący nam prezydent, jak powszechnie wiadomo, nigdy się nie myli.
Wczoraj Lech Kaczyński w bestialski sposób poznęcał się nad euro i z należytym i wcale nieudawanym obrzydzeniem skomentował sympatię rządu do wspólnej europejskiej waluty. Wiemy już, że PiS, nawet w owczej skórze, jest za, a nawet przeciw wprowadzeniu w Polsce europieniądza. - Będzie, więc referendum w tej sprawie - poparł natychmiast swojego brata Jarosław Kaczyński, czyli kolejny wielki specjalista od mamony bez karty kredytowej, własnego konta w banku, itd.
<!** reklama>Bracia Kaczyńscy i pieniądze to dopiero układ, który daje nam powody do mocnego złapania się za kieszenie, bo wyobraźcie sobie, Państwo, kurs dolara, euro i franka szwajcarskiego w czasie przedreferendalnej kampanii - po prostu gra w skaczące czapeczki naszymi bankowymi zobowiązaniami w obcych walutach. Zaciężne wojska PiS, wspomagane tabunem broniących złotówki jak niepodległości, „patriotów” są w stanie doprowadzić kurs naszego pieniądza do poziomu, o którym nawet nie chce mi się myśleć. Już dziś słyszę, jak bankowi specjaliści od walutowych spekulacji zacierają ręce i co najgorsze, liczą nasze ciężko zarobione złotówki.
Mogę się zgodzić, że projekt wejścia Polski do strefy euro nie jest jedynym lekiem na całe zło, dziś jednak wiem, że oszczędzilibyśmy sobie wielu kłopotów, gdyby złotówka była dla nas, miłą sercu, numizmatyczną pamiątką.