Polska waluta miała wczoraj najniższe notowania od wielu lat. Najsilniejszą pozycję na rynku zyskał frank szwajcarski i wiele osób zastanawia się nad przewalutowaniem kredytów.
Rano za euro trzeba było płacić aż 4,92 zł, a za franka szwajcarskiego 3,32 zł. Pod koniec dnia kosztowały odpowiednio 4,91 zł i 3,25 zł. W tej sytuacji wiele osób zastanawiało się, czy skoro złoty ciągle traci, nie przewalutować kredytu zaciągniętego w szwajcarskiej walucie na złotówki. Eksperci odradzają taką operację. Z obliczeń dokonanych na portalu money.pl wynika, że kredyt we frankach ciągle jest tańszy od tego w złotówkach.
<!** reklama>Co ze złotówkami?
- W sumie to nie wiemy, co mamy robić z naszymi oszczędnościami, które mamy w złotówkach. W tej sytuacji wyjazd naszego syna do Zurychu stanął pod znakiem zapytania - martwią się Maria i Andrzej Wiśniewscy.
Ich synowi udało się dostać na staż lekarski w jednej z tamtejszych klinik. Pomogli znajomi od lat mieszkający w Szwajcarii. Jednak koszty pobytu musi pokryć z własnej kieszeni. Państwo Wiśniewscy oszczędzali od trzech lat, by zgromadzić potrzebne środki. Teraz, gdy za złotówkę można nabyć znacznie mniej franków, może to być za mało. Fora dyskusyjne portali ekonomicznych przeżywają prawdziwe oblężenie. Internauci masowo szukają informacji o walutach i prowadzą rozmowy o kondycji złotówki.
- Przypominam, że poszliście po pieniądze do banku a nie instytucji charytatywnej, oni na tym zarabiają. (...) Ile osób rzuciło się na za duże mieszkania, za duże domy - pisze internauta o ksywie Sęp.
Problem ze spłatą rat kredytów dotyczy wielu gospodarstw domowych w Polsce. Na koniec ubiegłego roku Związek Banków Polskich informował, że wartość udzielonych kredytów hipotecznych wyniosła ok. 190 mld zł. Natomiast wysokość kredytów mieszkaniowych, zarówno dla klientów indywidualnych jak instytucjonalnych, oszacowano na prawie 170 mld zł. Było to aż o 42 proc. więcej niż w 2007 r.
- Koniec wypadów zagranicznych. Zawsze stać nas było na chociaż tygodniowy pobyt w jakimś europejskim kraju. Teraz musimy martwić się, by nie stracić pracy, bo spłacamy kredyt na mieszkanie. Koniec przyjemności typu obiad w restauracji, który fundowaliśmy sobie raz w miesiącu - mówi Ewa i Marek Nowakowscy.
Trudny przedsionek
Według raportu przygotowanego przez ekspertów Domu Maklerskiego TMS Brokers „razem ze złotym tracą waluty regionu, chociaż ich osłabienie jest mniej dynamiczne. Zjawisko to wynika z faktu, iż polski rynek finansowy jest większy, a zatem bardziej płynny, z szerszymi możliwościami inwestycyjnymi”. Sytuację złotówki pogorszył ogłoszony w poniedziałek raport NBP na temat wejścia Polski do strefy ERM2, przedsionka Eurolandu. W tej sytuacji przyjęcie euro w naszym kraju odsunie się w czasie. Zdaniem analityków finansowych, zaszkodził także komentarz Sławomira Skrzypka, prezesa NBP, który powiedział, m.in.: - Obecnie trudno znaleźć ekonomiczne argumenty za wejściem Polski do ERM2.
Rząd jednak podtrzymuje swoją decyzję o wejściu naszego kraju do przedsionka euro jeszcze w tym roku. Wczoraj rano nastroje uspokajał wicepremier Grzegorz Schetyna. Przyznał, co prawda, że jesteśmy w grupie państw, „gdzie ryzyko jest największe”, ale dodał, że rząd będzie się zastanawiał nad interwencją na rynku walutowym.
- Rząd polski stara się zachować spokój wobec tego, co dzieje się ze złotym. Jeśli granica pięciu złotych za jedno euro zostanie przekroczona, to podejmiemy decyzję o sprzedaży euro - zapowiedział wczoraj premier Donald Tusk.
Tymczasem wielu Polaków zaczyna panikować. Jak podał NBP, od września 2008 r. do stycznia 2009 r. z kont i lokat wycofanych zostało 1,3 mld euro. Do tego wszystkiego nasza giełda wpadła w ogromny dół i we wtorek widzieliśmy najgorszą sesję w tym roku. Analitycy giełdowi przewidywali, że gdy sytuacja się nie poprawi w środę, to będziemy oglądać dalszy ciąg dramatu pod tytułem „Początek końca polskiej bankowości”.