Spis treści
- Ministerstwo planuje wprowadzenie pilotażowych programów, które mają na celu skrócenie czasu pracy
- Pilotaż ma dotyczyć różnych formuł - skrócenia dnia pracy godzinowo lub wydłużenie dni urlopu
- Przedsiębiorcy twierdzą, że skrócenie tygodniowej normy czasu pracy oznacza ogromny wzrost kosztów dla pracodawców
Ministerstwo planuje wprowadzenie pilotażowych programów, które mają na celu skrócenie czasu pracy
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej planuje wprowadzenie pilotażowych programów, które mają na celu skrócenie czasu pracy. Udział w tych programach ma być dobrowolny - to pracodawcy zdecydują, czy chcą w nich brac udział.
- W pierwszym roku trwania pilotażu chcemy na ten cel przeznaczyć 10 mln zł z Funduszu Pracy. Jeśli nasz program będzie cieszył się większym zainteresowaniem, jeżeli zyska na popularności, to w kolejnym roku jesteśmy gotowi na zwiększenie finansowania - powiedziała szefowa resortu pracy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, cytowana przez PAP.
Dziemianowicz-Bąk poinformowała też, że w ministerstwie pracy zostanie powołany specjalny zespół do spraw skróconego czasu pracy, którego zadaniem będzie nadzór, ewaluacja i przygotowywanie konkretnych rozwiązań i propozycji legislacyjnych na podstawie wniosków z pilotażu.
Pilotaż ma dotyczyć różnych formuł - skrócenia dnia pracy godzinowo lub wydłużenie dni urlopu
Ministra Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że pilotaż może obejmować różne formy skrócenia czasu pracy: to może być skrócenie dnia pracy godzinowo lub wydłużenie dni urlopu.
Resort zachęca, aby pracodawcy i pracownicy wspólnie wypracowali najbardziej efektywne rozwiązania. Zebrane dane i doświadczenia posłużą do opracowania przyszłych rozwiązań prawnych.
Dziemianowicz-Bąk wyraziła nadzieję, że pilotaż zostanie uruchomiony jeszcze w 2025 roku, a nabór do programu rozpocznie się po wakacjach. Szczegółowe zasady i regulamin mają być gotowe do końca czerwca. A od przyszłego roku skrócony czas pracy może być wdrażany u chętnych pracodawców i pracowników.
Analizy nad skróceniem czasu pracy rozpoczęły się w ministerstwie w ubiegłym roku i obejmowały szereg spotkań oraz debat z przedsiębiorcami i samorządami. Ministerstwo podkreśliło, że nie istnieje jeden uniwersalny model skracania czasu pracy, a rozwiązania muszą być dostosowane do specyfiki poszczególnych branż.
Przedsiębiorcy twierdzą, że skrócenie tygodniowej normy czasu pracy oznacza ogromny wzrost kosztów dla pracodawców
Przypomnijmy - pracodawcy i przedstawiciele związków przedsiębiorców do propozycji skrócenia czasu pracy podchodzili bardzo sceptycznie. Obawiali się przede wszystkim wzrostu kosztów prowadzenia działalności.
- Skrócenie tygodniowej normy czasu pracy oznacza ogromny wzrost kosztów dla pracodawców w kluczowych dla Polski sektorach, co niewątpliwie przełoży się na wzrost kosztów towarów i usług, które odczujemy wszyscy – mówiła niedawno Strefie Biznesu Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR.
Przedsiębiorcy wskazywali też, że wyzwaniem może być skrócenie czasu pracy w branżach takich jak handel czy opieka zdrowotna.
– To odważny kierunek, wymagający dokładnych analiz. O ile testy tego rozwiązania w innych krajach wskazują na pozytywne efekty w postaci wzrostu produktywności i zadowolenia pracowników, to w Polsce wyzwaniem będzie wdrożenie go w branżach wymagających stałej dostępności, takich jak handel czy opieka zdrowotna – mówiła Magda Dąbrowska, wiceprezeska Grupy Progres.
Z kolei Maciej Michalewski, prezes spółki Element, mówił nam, że skrócenie czasu pracy powinno być przede wszystkim decyzją pracodawcy. Wygląda na to, że resort pracy - przynajmniej na obecnym etapie - przychylił się do tej propozycji.
– Co do 4-dniowego tygodnia pracy, mam jasny pogląd – decyzję o skróceniu czasu pracy należy pozostawić pracodawcom. Przepisy prawa powinny dopuścić możliwość dowolnego skrócenia czasu pracy, ale decyzja zawsze musi leżeć po stronie pracodawcy –stwerdził Maciej Michalewski w rozmowie ze Strefą Biznesu.
Przypomnijmy też, że badania na temat skrócenia czasu pracy przeprowadził niedawno Instytut Badań Strukturalnych. Analitycy stwierdzili, że ze względu na niedobory pracowników w firmach, zmiany mogą być bardzo trudne do wdrożenia.
„Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy znacząco pogłębiłoby niedobory pracowników i ograniczyłoby zdolność państwa do świadczenia usług publicznych. Na obecnym etapie rozwoju gospodarczego wskazane są inne interwencje państwa poprawiające równowagę między życiem zawodowym a prywatnym. Lepszym rozwiązaniem jest zwiększenie uprawnień pracowników do redukcji wymiaru etatu, przy proporcjonalnej obniżce wynagrodzenia oraz do odmowy pracy w godzinach nadliczbowych” – czytamy w analizie IBS.
W większości zawodów - jak czytamy w raporcie IBS - skrócenie czasu pracy o 20 proc., z pięciu do czterech dni w tygodniu, wymagałoby zatrudnienia dodatkowych 25 proc. pracowników, żeby wykonać tę samą pracę przy utrzymaniu identycznej wydajności.
Dodajmy też, że wielkimi orendownikami skrócenia czasu pracy są związkowcy.
– Skrócenie czasu pracy doprowadzi do tego, że pracownicy będą pracować efektywniej. W dłuższej perspektywie czasowej, przedsiębiorcy tylko na tym skorzystają. Gdyby było odwrotnie, gdyby wydłużanie czasu pracy przynosiło większą efektywność, to firmy na całym świecie przyjmowałyby model pracy jak w XIX wieku, gdy pracowało się po 60 godzin tygodniowo – powiedział nam Piotr Ostrowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych.
źródło: PAP
