Zdaniem estońskiego parlamentarzysty można przypuszczać, że Niemcy chcą uniknąć wzrostu napięcia z Rosją. - Może kryje się za tym coś więcej, czego nie wiemy. To, że zaczynamy szukać wyjątków w kwestii sankcji nałożonych na Rosję, gdy ona nie robi nic, by odblokować port w Odessie i pozwolić na transport zboża z Ukrainy, to bardzo zły sygnał wysyłany do Moskwy - powiedział Marko Mihkelson dla estońskiego portalu ERR.
Jego zdaniem zezwolenie na tranzyt towarów objętych unijnymi sankcjami byłoby w pewnym sensie karą dla Litwy. Jak zaznaczył, narracja, że z powodu restrykcji Kaliningrad został zablokowany, jest całkowicie nieprawdziwa, gdyż Rosja może dostarczać tam ładunki drogą morską. Według niego kraje bałtyckie powinny zająć wspólne stanowisko, że pod żadnych pozorem nie wolno ustępować i osłabiać sankcji tylko dlatego, że może to pomóc uspokoić władze w Moskwie. - Rosja w żaden sposób nie reaguje na zachodnie próby zmniejszenia napięcia. Zamiast tego zachowuje się na Ukrainie jak terrorysta. Bombarduje centra handlowe i osiedla - dodaje parlamentarzysta i podkreśla, że Kreml nie jest zainteresowany reakcją świata.
W drugiej połowie czerwca zaczął obowiązywać zakaz tranzytu kolejowego stali i wyrobów z żelaza między obwodem kaliningradzkim, a pozostałymi częściami Rosji przez Litwę. Władze w Wilnie wprowadziły te ograniczenia w ramach sankcji Unii Europejskiej, które nałożone zostały na Rosję z powodu jej inwazji na Ukrainę. Moskwa oskarżyła Litwę o wstrzymanie tranzytu i zapowiedziała działania odwetowe. W tym tygodniu szefowa litewskiego rządu Ingrida Šimonyte zapowiedziała, że jej kraj zamierza kontynuować realizację warunków czwartego pakietu sankcji. Oznacza to, że od 10 lipca może zostać wstrzymany tranzyt kolejnych towarów do obwodu kaliningradzkiego.
źródło: Polskie Radio 24
