https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziura w ziemi, czyli góra pieniędzy

Jacek Kiełpiński
- Ja tylko rekultywuję teren. Zgodnie z prawem - zastrzega inwestor, który planuje zasypać jedenastohektarowe wyrobisko popiołami i żużlem, czyli umieścić w ziemi zbitą i twardą jak beton ogromną płytę dwudziestometrowej grubości, ważącą grubo ponad dwa miliony ton! Mieszkańcy Górnej Grupy boją się, że dojdzie do skażenia...

- Ja tylko rekultywuję teren. Zgodnie z prawem - zastrzega inwestor, który planuje zasypać jedenastohektarowe wyrobisko popiołami i żużlem, czyli umieścić w ziemi zbitą i twardą jak beton ogromną płytę dwudziestometrowej grubości, ważącą grubo ponad dwa miliony ton! Mieszkańcy Górnej Grupy boją się, że dojdzie do skażenia...

<!** Image 2 align=right alt="Image 140239" sub="Czy około stu hektarów głębokich na kilkadziesiąt metrów wyrobisk zostanie zasypanne popiołami? Czy też uda się prze-forsować rekultywację polegającą na samym zalesieniu? Wówczas tereny w Górnej Grupie stałyby się bardzo atrakcyjne. / Zdjęcia: Jacek Kiełpiński">Na czym się dziś świetnie zarabia, a za kilka lat będzie się zarabiać jeszcze lepiej? Na śmieciach. W obecnych czasach, gdy zamyka się większość wysypisk, ceny składowania będą rosnąć. Dotyczy to szczególnie odpadów poprodukcyjnych - żużli i popiołów powstałych w wyniku spalania. Zawierają one metale ciężkie i mają właściwości promieniotwórcze. Za kilka lat przyjmować je będzie tylko kilka składowisk w Kujawsko-Pomorskiem. Dziś trwa walka o ogromne pieniądze, bo ten, kto kiedyś przyjmie te odpady, poczuje się jak król Midas.

Do żwiru nic nie mamy...

Górna Grupa. Niewielka wieś na trasie do Gdańska. O tutejszych ogromnych wyrobiskach żwiru i piasku będzie w Polsce głośno. I nie chodzi o to, że tutejsze kruszywo ma renomę, bo ma ją od dawna - z materiału tu pobieranego wybudowano przed wojną Gdynię. Teraz czas na rekultywację z wykorzystaniem procesu R14. Co to znaczy? Że w tutejsze wyrobiska trafić mogą miliony ton popiołów i żużla z zakładów przemysłowych, nawet ze Śląska. Skażenia środowiska i chorób nowotworowych boją się mieszkańcy, przeciwna zasypywaniu wyrobisk tym odpadem jest gmina, a także Starostwo Powiatowe, Lasy Państwowe, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej... Ale co z tego? Tu chodzi o setki milionów złotych, a furtka w prawie otwarta jest na oścież.

<!** reklama>- To trzeba najpierw zobaczyć - przekonują członkowie liczącego ponad sto osób Stowarzyszenia „Świadomość Obywatelska” z Górnej Grupy w gminie Dragacz. - Chodzi o skalę...

By objechać funkcjonujące w najbliższym sąsiedztwie wyrobiska, których łączna powierzchnia wynosi obecnie ponad sto hektarów, potrzeba przynajmniej godziny.

- Największym biznesmenem na naszym terenie są ojcowie werbiści - objaśnia Dorota Krezymon, jedna z założycielek stowarzyszenia. - To do ich firmy „Terra” należy największa dziura w ziemi. Ale my nic nie mamy przeciw zarabianiu na potrzebnym do budowy autostrad i domów żwirze. Absolutnie. Boimy się tylko tego, co planuje się w powstałych po jego wydobyciu dziurach zakopać.

<!** Image 3 align=left alt="Image 140239" sub="Członkowie Stowarzyszenia „Świadomość Obywatelska” analizują dokumenty dotyczące składowiska odpadów, wód podziemnych oraz batalii wokół planów zasypania wyrobisk popiołami. Zapewniają, że będą patrzeć urzędnikom na ręce.">Czarna, tłusta masa

Jesteśmy na wysoczyźnie nad malowniczą Doliną Dolnej Wisły, tuż obok zaczyna się obszar Borów Tucholskich, a momentami wydaje się, jakbyśmy wylądowali w górach.

- Najpierw dowiedziałem się, że popioły chce wsypywać Tadeusz Mielczarek z firmy NICARO - wspomina Kazimierz Walczyk, członek stowarzyszenia. - Teraz wiadomo, że podobne cele ma sąsiadujący z nim Dariusz Sonnenfeld, a także werbiści, którzy oficjalnie zaprzeczają, ale w raporcie oddziaływania na środowisko zapisali, że wypełnią wyrobisko właśnie popiołami.

Już dziś się to dzieje, tyle że na zdecydowanie mniejszą skalę. Tuż obok miejsca pamięci w Mniszku, gdzie hitlerowcy dokonali masowych mordów między innymi pacjentów i personelu szpitala psychiatrycznego w Świeciu, wyrobisko jest zasypywane właśnie popiołami. Nie przypominają one szarej substancji wysypującej się przez ruszty pieców kaflowych. Popiół pochodzący z przemysłu to czarna, tłusta masa, która długo dymi. - Latem przywożono tu też odmiany bardziej sypkie, kurzyło się i pyliło na czarno niemiłosiernie - dodaje Kazimierz Walczyk. - Mieszkam naprzeciw jedenastohektarowej dziury pana Mielczarka. Proszę sobie wyobrazić, co nasze osiedle czeka, gdy przez kilka lat ciężarówki będą zrzucać te miliony ton...

Jednak nie o okresowe, nawet kilkuletnie niedogodności związane z hałasem i zapyleniem tu chodzi. Problem jest znacznie poważniejszy.

Skuteczny lobbing

- Pod nami, około 50-60 metrów, znajduje się ważny zbiornik wód podziemnych, który wymaga ochrony - wyjaśnia Małgorzata Lang, współzałożycielka stowarzyszenia. - To z niego wodę bierze nie tylko nasza gmina, ale i położony za Wisłą Grudziądz.

Główny zbiornik wód podziemnych nr 129 ujęty jest w opublikowanym w 1990 roku opracowaniu pod redakcją profesora A.S. Kleczkowskiego pt. „Mapa obszarów GZWP w Polsce wymagających szczególnej ochrony”. Za wymagający ochrony uznaje go też Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej, który pisze: „akceptuje się jedynie kierunek leśny rekultywacji bez wypełniania niecek odpadami”, a dalej: „Podobnie jak Dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Poznaniu oraz Marszałek Województwa Kujawsko-Pomorskiego nie uznaje się przydatności ww. niecek powydobywczych do wypełnienia odpadami, w tym dyskwalifikuje się do tego celu żużle i popioły”.

<!** Image 4 align=right alt="Image 140239" >Wydział Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Świeciu, znając te opinie oraz podobną Lasów Państwowych, wydał decyzję ustalającą kierunek leśny rekultywacji terenu, bez wypełniania wyrobiska czymkolwiek.

- Niestety, Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło ten dokument - wyjaśnia Józef Gawrych, zajmujący się ochroną środowiska w starostwie. - Dlaczego? Bo zgodnie z prawem takie składowanie jest... dopuszczalne.

Chodzi o rozporządzenie z 21 marca 2006 podpisane przez ministra Jana Szyszko, w którym mowa o „odzysku w procesach odzysku R14 i R15”. To na ten dokument powołują się inwestorzy planujący zasypywać dziury popiołami. - W tamtym czasie zadziałał widać skuteczny lobbing... - krótko komentuje Józef Gawrych. - A przecież oczywiste jest, że nawiezienie półtora metra ziemi na warstwę popiołów, co deklaruje inwestor, nie sprawi, że wyrośnie w tym miejscu las. Gdy korzenie dotrą do popiołu, drzewa uschną.

Wójt: - Batalię wygramy!

By poprzeć swoje stanowisko, Starostwo musiało zlecić kosztowne ekspertyzy. Chodzi o utratę wartości tego terenu i zagrożenie dla Zbiornika Wód Podziemnych. - Robimy wszystko, co w naszej mocy, by do skażenia wód podziemnych nie doszło - zapewnia Józef Gawrych. - Kierujemy się wiedzą i zdrowym rozsądkiem.

Ale czy to wystarczy? Mieszkańcy nie są optymistami. - Władze gminy też deklarują, że są za zalesieniem wyrobisk bez zasypywania, ale dwóch dokumentów, które mogłyby powstrzymać inwestorów, czyli strefy ochrony pośredniej ujęcia wody i planu zagospodarowania przestrzennego, nadal nie uchwalono - wylicza Małgorzata Lang. - Tu jeszcze wszystko może się zdarzyć, bo chodzi o ogromne pieniądze.

Jakie? Na przykład toruńskie składowisko odpadów, które obecnie przyjmuje popioły (ale w przyszłym roku już nie!) bierze za jedną tonę 118 złotych. - A my mówimy o milionach ton! - zauważają mieszkańcy.

Tadeusz Mielczarek, który nie ukrywa, że zrobi wszystko, by swój pomysł biznesowy wprowadzić w życie, denerwuje się, że ktoś śmie „mu siedzieć w portfelu”. - Rekultywuję zgodnie z prawem - podkreśla. - Tego zbiornika podziemnego nikt nie widział i nie wiadomo, gdzie są jego granice. A mówią o nim jak o kopalni złota pod Grudziądzem! Nikomu nic nie pasuje w tej gminie! A protestują tylko ci, co nic nie osiągnęli.

Optymistą jest wójt gminy Dragacz, Andrzej Lorenc. - Mam nadzieję, że tę batalię wygramy. Jestem przeciwny popiołom i sądzę, że zdrowy rozsądek zwycięży.

Mieszkańcy: - Czyżby? A proszę wyjaśnić, jakim cudem sąsiadujące ze żwirowniami składowisko śmieci, do którego trafiają odpady z Warszawy, dostało dwa lata temu pozwolenie zintegrowane, mimo że nad zbiornikami wód podziemnych nie dopuszcza się takich inwestycji?

Próbowaliśmy. I... nikt nie był nam w stanie tego wytłumaczyć. To nie nasze kompetencje - słyszeliśmy najczęściej. Albo: zbiornik jest, ale nie funkcjonuje w obrocie prawnym.

- Trele-morele - komentują mieszkańcy. - Boimy się, że w tym przypadku będzie podobnie. Wszyscy umyją w końcu ręce i każdy urząd będzie mówił, że nic nie mógł zrobić. Bo za popiołem też stoi siła wyższa.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski