https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmieciowa szkoła biznesu

Jacek Kiełpiński
- Nie damy zniszczyć naszej gminy - zapewniają protestujący mieszkańcy. - Zorganizujemy pikietę na krajowej jedynce, potem przed Urzędem Marszałkowskim, a ostatecznie pojedziemy do Warszawy. Pod Sejmem zrzucimy warszawskie śmieci, których tu nie chcemy.

- Nie damy zniszczyć naszej gminy - zapewniają protestujący mieszkańcy. - Zorganizujemy pikietę na krajowej jedynce, potem przed Urzędem Marszałkowskim, a ostatecznie pojedziemy do Warszawy. Pod Sejmem zrzucimy warszawskie śmieci, których tu nie chcemy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 148019" sub="Członkowie stowarzyszenia wyliczają, ile naprawdę ton śmieci zmagazynowano na składowisku, które już w tej chwili, wbrew temu co zapisano w dokumentach, wyszło ponad poziom gruntu. / Fot. Jacek Smarz">W Górnej Grupie w gminie Dragacz wrze. Mieszkańcy mają dość kojarzenia ich pięknych okolic z bujnie rozwijającym się wysypiskiem śmieci dowożonych tu z Mławy i planowanymi tuż obok ogromnymi składnicami popiołów przemysłowych z terenu praktycznie całej Polski. Mówią: Dość!

W roli policji gminnej występuje stowarzyszenie „Świadomość Obywatelska”. To ono zadaje urzędnikom trudne pytania i próbuje dociec, dlaczego właśnie tu śmieci ciągną jak w dym. A podczas burzliwych zebrań mieszkańcy snują coraz śmielsze przypuszczenia, pojawia się wątek „śmieciowego układu”, którego niepisanym celem ma być „ekologiczne poświęcenie” tego terenu.

<!** reklama>Pospiesznie rozkręcane interesy

18 grudnia zeszłego roku w tekście „Dziura w ziemi, czyli góra pieniędzy” pisaliśmy o planach zasypania wielkich pożwirowych wyrobisk w Górnej Grupie milionami ton popiołów poprodukcyjnych pochodzących z hut. Tymczasem, właśnie pod tym terenem znajduje się główny zbiornik wód podziemnych nr 129, który - zdaniem Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku - musi być stanowczo chroniony przed takim sąsiedztwem. Zresztą mówi o tym ustawa z 2003 roku o ochronie takowych zbiorników. Popiołowych inwestorów to nie powstrzymuje. Bowiem zbiornika tego nie chroni obecnie żaden miejscowy plan.

<!** Image 3 align=left alt="Image 148019" sub="Fot. Jacek Smarz">- Co chwilę słyszymy, że gdzieś tam zbiornika, z którego pijemy wodę, nie ujęto. A dopóki to nie nastąpi, wszyscy pospiesznie próbują na naszym terenie rozkręcać interesy, których tu robić nie wolno - komentuje Dorota Krezymon ze stowarzyszenia. - Walka z popiołami cały czas trwa, a tymczasem Urząd Marszałkowski zadaje nam niespodziewanie cios, pozwalając błyskawicznie rozwijać się składowisku odpadów, które też funkcjonuje nad GZWP 129.

Jaki protest? Nic nie wiem

Chodzi o decyzję Urzędu Marszałkowskiego z 15 lutego, która zmieniła niektóre zapisy wydanego przez wojewodę w 2007 roku „Pozwolenia zintegrowanego dla składowiska odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne w Górnej Grupie”. Wcześniej śmieciowy inwestor - spółka USKOM z Mławy - mógł składować w tym miejscu do 25 tysięcy ton rocznie i pracować przez 8 godzin w dni robocze. Teraz może rocznie zwozić tu aż 120 tysięcy ton i pracować 24 godziny na dobę!

<!** Image 4 align=right alt="Image 148019" sub="Gdy odpady próbowano zrzucać z ogromnych tirów obok składowiska, natychmiast zareagowało wielu mieszkańców Górnej Grupy / Fot. Archiwum Stowarzyszenia „ŚO”">W decyzji znalazł się też ciekawy zapis, który zdaniem mieszkańców świadczy o tym, że wydający decyzję nie widział nawet tego składowiska. Zaznaczono bowiem, że gdy już wypełniona zostanie niecka o objętości 190 000 metrów sześciennych, inwestor będzie musiał ponownie wystąpić o aktualizację pozwolenia zintegrowanego. Problem w tym, że kwatera ta została już dawno zapełniona, a śmieci wystają na dwa metry!

- Chodzi chyba o to, by zalegalizować wszystkie poprzednie działania tej firmy niezgodne z decyzją wojewody - tłumaczą członkowie stowarzyszenia. - Przecież tu przez dwa lata przywożono tony śmieci także nocami. Oni nigdy nie przestrzegali zapisów tamtej decyzji, a dziś - jakby w nagrodę - wydaje im się jeszcze korzystniejszą! Tak wygląda przestrzeganie prawa w Polsce!?

Podczas zebrania z udziałem mieszkańców pojawiają się plansze z wyliczeniami metrów sześciennych i ton, które trafiły dotąd na składowisko. Skoro wyrobisko miało objętość 190 tysięcy metrów, a zostało nie tylko wypełnione, ale usypano już górkę, to znajduje się w nim przynajmniej 170 tysięcy ton śmieci. (Mieszkańcy mnożą metry przez 0,9, jak przyjmuje się w decyzji wojewody).

- Przecież, zgodnie z poprzednią decyzją, firma działając tu przez dwa i pół roku mogła zmagazynować poniżej 70 tysięcy ton. To proste rachunki - podkreśla Dorota Krezymon.

<!** Image 5 align=left alt="Image 148019" sub="Mieszkańcy są przekonani, że ich miejscowość skazano na degradację / Fot. Jacek Smarz">Dotarliśmy do oficjalnego wykazu sporządzonego przez USKOM. Zdaniem tej firmy, do końca 2009 roku złożono tu 99 374 tony odpadów. Tylko w pierwszej połowie 2008 zrzucono tu 24 tysiące ton, a w drugiej połowie aż 33 660! Przekroczenia limitów rocznych były znaczne zarówno w 2008, jak i 2009 roku.

Co na to wszystko inwestor? Co sądzi o proteście?

- Jaki protest? Nic nie wiem. Zaskoczony jestem - zapewnia dyrektor Adam Godzwa z USKOM-u Mława. - Tam mieliśmy tylko jeden incydent z mieszkańcami. Wezwali policję i fotografowali, gdy na naszej sąsiedniej działce, przeznaczonej na kolejne składowisko, chcieliśmy zmagazynować półprodukt - paliwo RDF, czyli sprasowane butelki PET, papier, tekstylia, przeznaczone dla cementowni. Wszystko zostało usunięte. Tylko jeszcze karne opłaty wniesiemy...

Dla szefa USKOM-u wszelkie zarzuty protestujących wydają się śmieszne. - Tak, mieliśmy przekroczenia limitów w poprzednich latach. Musieliśmy pisać wyjaśnienia dla WIOŚ, wyciągano wobec nas konsekwencje. No, ale... nadal możemy funkcjonować.

Pozwolenia nie będzie

Czy dowożenie śmieci z Mławy nie jest przypadkiem sprzeczne z nowelizacją ustawy o odpadach, w której zapisano, że wozić śmieci poza województwo nie wolno?

- Ależ skąd - zaprzecza Adam Godzwa. - My nie wozimy odpadów komunalnych. My przywozimy tu pozostałości sortowania mające inny kod. Możemy je wozić nadal.

A zbiornik podziemny?

- Myśmy w tym miejscu składowiska nie zakładali - przypomina. - Było przed nami i wcześniej trzeba było rozważać, czy jego budowa nie jest sprzeczna z istnieniem tego zbiornika.

Dyrektor Godzwa przyznaje, że zapisy nowej decyzji zwiększającej limit roczny dla składowiska do 120 tysięcy ton i umożliwiającej pracę 24 godziny na dobę są korzystne, niemniej decyzję postanowił... oprotestować.

- Marszałek chce, byśmy zaczynając składowanie nadpowierzchniowe, zdobywali kolejne zgody, a to jest nieuzasadniony obowiązek - zapewnia. - Dlatego sprawa trafiła do ministerstwa. Działamy teraz według poprzedniej decyzji.

Edward Reszkowski, dyrektor Departamentu Środowiska i Geologii Urzędu Marszałkowskiego, o proteście w Górnej Grupie słyszał, wyliczenie liczby ton śmieci sporządzone przez stowarzyszenie zna.

- Nie wykluczam, że jesteśmy przez tę firmę wprowadzani w błąd - przyznaje. - Sprawdzeniem wszystkiego zajmie się WIOŚ. W tej chwili, jak wiadomo, trwa wygaszanie wysypisk. W naszym województwie pozostanie ich 14. Nie ma wśród nich Górnej Grupy. Dlatego nie będzie ono rozbudowywane. Krótko mówiąc, pozwolenia na budowę kolejnego składowiska na sąsiedniej działce firma ta nie może dostać.

- Tak mówią? To mnie dziwi - przyznaje Adam Godzwa. - Kupiliśmy działkę określoną w miejscowym planie jako składowisko. Wiem, że wójt z tamtej decyzji chce się wycofać. No, będą tego konsekwencje. Bo nie zmienia się zasad gry w trakcie gry. Widzi pan, jak ciężko inwestorowi jest w tym kraju?

- A my jakoś dziwnie jesteśmy przekonani, że kontrola WIOŚ niczego ciekawego nie wykaże i kolejne składowisko też będzie budowane - komentują członkowie stowarzyszenia. - Bo śmieci mają siłę.

***

Bydgoski WIOŚ ostatnio kontrolował wysypisko w Górnej Grupie w październiku 2008 roku. Stwierdzono wiele nieprawidłowości. Mandat karny wyniósł... 300 złotych.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski