Wyniki badań nad żywieniem młodych bydgoszczan są wstrząsające – co szósty jest otyły, co czwarty ma nadwagę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 63584" sub="Fast-food na obiad to najgorszy wybór z możliwych. Niestety, często jemy co popadnie, tłumacząc się brakiem czasu / Fot. Tadeusz Pawłowski">Paweł Rajewski, lekarz, kierownik Oddziału Chorób Wewnętrznych Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy, przeprowadził badania stylu życia i odżywiania ponad 250 młodych bydgoszczan.
- Wyniki są straszne. To pokolenie, jeśli w porę nie zmieni zachowań sprawi, że za kilka lat będziemy mieli prawdziwą epidemię otyłości i z nią związanych konsekwencji, czyli zaburzeń w gospodarce węglowodanowej, lipidowej, chorób sercowo-naczyniowych - nadciśnienia tętniczego, a nawet zawału serca. - Zbadałem dorosłych w wieku 18-30 lat, kobiety i mężczyzn – mówi autor raportu. - To doskonała grupa, która jeszcze nie jest, jak ludzie koło 40., naszymi pacjentami, ale wiele wskazuje na to, że wkrótce nimi będzie – uważa doktor Rajewski. - Analizą objąłem studentów, uczniów liceów i zawodników z klubów sportowych.
<!** reklama left>Okazało się, że ponad 16 procent badanych jest otyłych, prawie 24 procent ma nadwagę. Większość, bo 80 procent, pije alkohol przynajmniej raz w tygodniu, a połowa pali papierosy. Aktywnością fizyczną może pochwalić się zaledwie 18 procent bydgoszczan, ale regularnie ćwiczących jest znacznie mniej. Spośród tych, którzy cokolwiek robią ze swoją kondycją, najwięcej wybiera ruch na siłowniach i basenach.
- Problematyczny jest też nasz sposób odżywiania – wynika z raportu. Okazuje się bowiem, że pięć posiłków dziennie je zaledwie co dziesiąty bydgoszczanin, większość jada trzy razy dziennie. Jako przyczynę wskazują brak czasu lub apetytu. Nawet jeśli jemy, robimy to w barach, restauracjach lub w domu odgrzewamy gotowe dania. Robi tak 25 procent mieszkańców miasta. Nic więc dziwnego, że zaledwie co czwarta bydgoszczanka jest zadowolona ze swojego wyglądu.
- Wyrzucić przekąski z diety, żadnych chipsów, coli, słodkich batonów. Za to koniecznie uwzględnijmy w diecie ryby i warzywa - apeluje doktor Paweł Rajewski. - Najlepiej jeść pięć posiłków dziennie, w odstępach trzygodzinnych. Tymczasem my robimy tak, że wychodzimy bez śniadania, coś tam przekąsimy w pracy, a potem wracamy do domu i jemy jednocześnie obiad, podwieczorek i kolację, a później kładziemy się spać.
Tymczasem w Warszawie trend jest zupełnie inny. Nawet bary w dużych korporacjach nie karmią ludzi jakimiś snackami i kebabami, tylko proponują zdrowe jedzenie, razowy chleb, sałatki, warzywa. - Tam ludzie potrafią wstać o szóstej i pójść na jogging. Nawet gdy pracują do wieczora, to dzięki diecie i ruchowi nie są tak zmęczeni – chwali bydgoski lekarz. I radzi. - Zdrowe odżywianie to tzw. dieta śródziemnomorska z częstymi, a małymi posiłkami z 2, 3 porcjami warzyw i owoców na dzień, z 2, 3 porcjami ryb w tygodniu, z produktami wieloziarnistymi, z wodą mineralną niegazowaną, z ograniczeniem tłuszczy zwierzęcych, soli kuchennej i słodyczy. I zastrzega. - Zdrowa dieta nie musi wcale oznaczać, że jest droższa od tej standardowej.