<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/giedrojc_ryszard.jpg" >Uliczni handlarze są fotogeniczni. Potrafią zagaić rozmowę na każdy temat, bo w tym fachu dar wymowy, bywa nie mniej ważny niż atrakcyjny towar. Nic więc dziwnego, że startujący w wyborach politycy nie potrafią się oprzeć pokusie pokazania się mediom na legalnych i dzikich targowiskach.
<!** reklama>
Dlatego w czasie kampanii wyborczych nikt się nie poważy szykanować handlarzy okupujących chodniki. To swoisty sezon ochronny, bo politycy wręcz polują, by w mediach ująć się za skrzywdzonym obywatelem, który łamie prawo, ale jest przedsiębiorczy i nie wyciąga ręki po pomoc do państwa. Od takiej ulicznej sprzedaży, zaczęło się wiele pięknych karier w polskim biznesie. W najbliższym czasie nie spodziewamy się żadnych wyborów, więc zdawać by się mogło, że czas sprzyja gotowym zaprowadzić ład na chodnikach. Pomocne mają być nowe przepisy, dopuszczające nawet możliwość konfiskaty nielegalnie sprzedawanego towaru. W Zakopanem władze miasta przygotowują się do wojny z nielegalnymi handlarzami szpetnych pamiątek. Jest szansa, że również z bydgoskich chodników da się usunąć dzikie stragany, sprzedawców dóbr wszelakich. Piszę o tym bez wiary, bo niejedną bitwę o handel już widziałem. Niech no tylko Straż Miejska wkroczy do akcji, a z pewnością będziemy mieli kino akcji. Handlarze zagrają ten sam spektakl, co zawsze, a „skrzywdzonym” rzucą się na pomoc politycy, którzy są w opozycji. My, dziennikarze też odegramy swoją rolę i władza straci zapał do czynu, a na dzikich straganach nadal powiewać będą chińskie gacie.