Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drogowcy zryli kawał Nakielskiej i omal nie rozłożyli kilku firm na łopatki

Redakcja
W czasie remontów ulic i chodników  z reguły nie obywa się bez strat
W czasie remontów ulic i chodników z reguły nie obywa się bez strat Tomasz Czachorowski
Ponad miesiąc trwał remont ulicy Nakielskiej na odcinku Wiosenna - Widok. Kilka firm hałdy piachu odcięły od klientów i od gotówki, której im nikt nie zwróci.

[break]
Drogowcy ostrzegali w mediach już we wrześniu, że lada dzień rozpoczną się prace drogowe nieopodal terenu byłego basenu, gdzie powstaje właśnie nowy obiekt wielofunkcyjny. Ostrzegali o zwężeniu jezdni, o rozkopach, zdzieraniu nawierzchni, itp.

Zakres prac był dość szeroki, chodziło o poszerzenie ulicy do trzech pasów, jezdni, położenie nowej nawierzchni, nowych chodników, zaplanowanie przejść dla pieszych, oświetlenia, roboty wodociągowe i zieloną architekturę. Efekty prac są imponujące, okoliczni mieszkańcy i kierowcy pewnością są zadowoleni. Gorzej z samopoczuciem co najmniej kilku lokalnych biznesmenów, których firmom, z powodu prac drogowych, obroty dramatycznie spadły.

Warsztat jak twierdza

- Nikt nigdy ze mną nie ustalał zakresu prac w obrębie mojego zakładu - ma żal Henryk Borowicz, właściciel warsztatu samochodowego z ulicy Nakielskiej. - Sam też nie interweniowałem, poddałem się po tym, co zobaczyłem. Chodnik był rozkopany przez trzy tygodnie na wysokość 70 centymetrów. Praktycznie uniemożliwiło to wjazd klientom do mojego warsztatu, a jak klient nie wjedzie, to nie będzie miał zrobionej usługi. Rozglądam się dookoła i widzę, że miałem najgorszą sytuację spośród wszystkich stacjonujących tu firm. Straty finansowe wyceniam na około 80 procent. Mam trzech pracowników, którym musiałem płacić, ratowałem się więc pożyczając pieniądze.

PRZECZYTAJ:[DZIELNICOWYM OKIEM] Kto za to odpowiada?

Henryk Borowicz pracuje w tym miejscu od czterdziestu siedmiu lat. Przyznaje, że jeszcze nigdy nie wydarzyła się taka katastrofa. Owszem, były drobne prace drogowe, ale trwały jeden dzień. Nigdy nie odcięto go od świata, od źródła dochodu, na cały miesiąc.

Podobne nastroje panują w kwiaciarni - ogrodnictwie państwa Zalewskich. - Skandaliczne jest to, że nikt nie wysłał pisma, nie uprzedził o tak poważnych utrudnieniach - mówi Janusz Zalewski, właściciel - Informacji o likwidacji wjazdu głównego w ogóle nie dostałem. Z dnia na dzień pod nasz obiekt wjechał sprzęt.

Wprawdzie na swojej stronie internetowej państwo Zalewscy zamieścili informację, że nie można się do nich dostać wejściem głównym i wskazywali objazd ulicą Pijarów, ale to na niewiele się zdało.

- Zbliżał się 1 listopada, czyli czas handlu chryzantemami, jeden z najważniejszych okresów w roku dla kwiaciarzy, ogrodników, a my byliśmy okopani - mówi Janusz Zalewski.- Trudno mi teraz powiedzieć, ilu straciliśmy klientów, próbowaliśmy wyjść w towarem poza sklep. Udało się też wynegocjować z kierownikiem budowy, by na trzy dni przed Wszystkich Świętych połączył nas z ulica, ale to też były półśrodki. Obok nas postawiono tymczasowe światła, poza tym, robiły się korki. Za wcześnie na obliczanie strat, ale pewnie pójdą w tysiące. Jestem spokojnym człowiekiem, nie będę chodził po sądach...

Czynsze w dół

W historii ZDMiKP nie ma sądowych sporów o straty bądź o bankructwo firm poszkodowanych przez długotrwałe drogowe roboty. - Wykonawca jest zobowiązany do planowania pracy w taki sposób, by jak najmniej zaszkodzić lokalnej społeczności - mówi Krzysztof Kosiedowski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy. - Nie praktykuje się ani w Polsce, ani na świecie, wypłacanie odszkodowań za finansowe straty. Remont ma przecież poprawić warunki życia, więc w przyszłości może jedynie podwyższyć obroty właścicieli sklepów i punktów usługowych. Zawsze prosimy mieszkańców, by zgłaszali nam wszelkie zastrzeżenia, żebyśmy mogli interweniować. Bywało tak, że surowo dyscyplinowaliśmy wykonawców, którzy nie dość czujnie reagowali na prośby handlarzy i mieszkańców. To bywają niekiedy bardzo ostre rozmowy, ale o problemie musimy najpierw wiedzieć.

Administracja Domów Miejskich w Bydgoszczy zna problem, niejednokrotnie bywała proszona o obniżenie czynszu w lokalach, do których przechodnie nie mogli wejść, bądź to wejście było bardzo utrudnione z powodu remontu chodnika czy jezdni.

- Każdy wniosek rozpatrywany jest indywidualnie, wszystko zależy od wysokości strat, od rodzaju prowadzonej działalności - mówi Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. - W trakcie remontu ulicy Dworcowej, aż 32 najemców otrzymało zgodę na kilkunastoprocentowe obniżki czynszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!