Nie ma ich w rankingu najbardziej prestiżowych zawodów, rzadko bywają bohaterami dowcipów. Marzą o multimedialnych technikach, ale na razie cieszą się: idzie ku lepszemu, bo czytelnicy wracają.
<!** Image 1 ALIGN=NONE>
- Branża jest niedoinwestowana, ale najgorsze już za nami, czytelnicy wracają - mówi kierowniczka Grażyna Gierszewska, od 15 lat pracująca z dziećmi. - Widać też powrót do starych, sprawdzonych tytułów i autorów. Chotomska, Bechlerowa, Makuszyński. Nieśmiertelnymi są Brzechwa i Tuwim.
Podobną tendencję obserwuje młody bibliotekarz Robert Dymarski, pracujący w tej samej filii, ale dla dorosłych. - Popularna jest zwłaszcza polska proza lat 80.; jednak hitem ostatnich miesięcy była „Pamięć i tożsamość” Jana Pawła II.
<!** Title>Z niczego coś<!** EndTitle>**
- Obniża się granica wieku czytelników - zauważa Katarzyna Murawska, z toruńskiej filii dziecięcej przy ul. Franciszkańskiej. - Niegdyś byli to uczniowie pierwszych klas, dziś przychodzą z rodzicami nawet trzylatki. Dla najmłodszych organizujemy zabawy z książką i głośne czytanie. Starsze mają dostęp do komputera i Internetu.
Bibliotekarki podkreślają: - Wiele dobrego zrobiła ogólnopolska akcja głośnego czytania „Cała Polska czyta dzieciom”.
Adrian Gołębiewski, lat 8, nie ma wątpliwości: - Bez książek ludzie by nie wiedzieli, co się dzieje, biblioteka musi być! Jak dorosnę sam napiszę książkę o upadku Egiptu, ale najpierw skończę studia archeologiczne i poszukam sponsora na wyjazd, bez niego się nie uda - mówi rezolutny chłopiec.
Już dzieci znają biznesowe pojęcia, a nastolatki często bywają nastawione konsumpcyjnie.
- Dzięki literaturze i rozmowom można im pokazać, że w życiu, oprócz pieniędzy, są także inne wartości - mówi Grażyna Gierszewska. - Czasem bywam psychologiem; jednemu dziecku dodaję wiary w siebie, innemu podpowiadam, co robić. Mam grupę zapalonych czytelniczek, z którymi spotykam się co tydzień, zabieram je na spotkania autorskie, wystawy.
W najstarszej bydgoskiej filii przy ulicy Grunwaldzkiej, gdzie nie mieszkają krezusi, też chętniej czytają dziewczęta, na nastolatki można liczyć przy organizacji imprez. - Lubią utwory typu „o czym dziewczyny rozmawiają nocą” i romanse, ale Scarlet O’Hara do nich nie przemawia - mówi Renata Kozłowska.
Imprezy organizuje się okazjonalnie, nie ma pieniędzy. - Czasem jednak z niczego coś ukręcimy. Gdy zaprosiliśmy harcerki ze spektaklem teatralnym, biblioteka pękała w szwach - mówi Grażyna Gierszewska.
Filie dziecięce tętnią życiem latem, gdy sypnie groszem na wakacyjną akcję marszałek województwa. Kiedyś był to martwy sezon, teraz są konkursy, zgadywanki, nagrody. Choć niektórzy bibliotekarze woleliby, aby pieniądze przeznaczyć na książki i prasę, której w filiach jest tyle, co kot napłakał.
<!** Title>Ruch wahadłowy<!** EndTitle>**
Tadeusz Jankowiak, geodeta, jest wiernym czytelnikiem biblioteki przy ul. Grunwaldzkiej, jego 38-letni syn także. Stefan Stożyk codziennie przychodzi na prasówkę, jest co prawda tylko jeden tytuł lokalnej gazety, ale lepszy rydz niż nic, emeryturę ma małą, na kupowanie gazet go nie stać.
- Poczytałbym literaturą rosyjską, żeby zobaczyć, jak tamten świat się zmienia, ale wahadło poleciało w drugą stronę, skasowali - mówi miłośnik literatury i cyklista z klubu „Turkole”.
Młodzież zagląda tu głównie po lektury, studenci raczej poszukują pozycji popularnonaukowych, dorośli biografii i literatury z różnych dziedzin życia i nauki, kobiety najczęściej sięgają po klasykę romansu.
- Młodsi czytelnicy potrzebują pomocy przy opracowaniach różnych tematów, razem szukamy, dzięki temu i ja się rozwijam - mówi Joanna Jankowska, absolwentka Akademii Bydgoskiej. - Gdyby były komputer i ksero…
<!** Title>Lekarz w bibliotece<!** EndTitle>**
W toruńskiej filii „Na Skarpie”, skupiającej życie kulturalne osiedla, dużym powodzeniem cieszy się „Biblioteka rodzinna”, której inicjatorką była psychiatra dziecięcy Olga Olszewska. Utworzono ją trzy lata temu, a dzięki grantowi na promocję zdrowia, odbywały się bardzo popularne spotkania z lekarzami i pedagogami. Dziś zostały „tylko” książki. - Zalew tytułów jest ogromny, dlatego przy zakupie literatury szukamy rad fachowców - mówi Danuta Krełowska, wicedyrektor toruńskiej Książnicy Kopernikańskiej.
<!** Title>Omszały ogórek<!** EndTitle>**
- Choć zarabiamy niewiele, bycie bibliotekarzem nobilituje - mówi Robert Dymarski. - Dzięki Laurze Bush, bibliotekarce z zawodu, poczuliśmy się bardziej dowartościowani - żartuje Katarzyna Murawska.
Z badań OBOP-u wynika, że bibliotekarza nie ma w pierwszej 20. prestiżowych zawodów. Rzadko są też bohaterami filmów i dowcipów. Stereotyp bibliotekarza (z ankiety przeprowadzonej wśród studentów): wysoka, szczupła kobieta, w grubych szkłach, ubrana w sweter o nieokreślonym kolorze, szaroburą spódnicę i buty na płaskim obcasie, bez makijażu, jedyna biżuteria - sztuczne perły.
- „Omszały kiszony ogórek” takie kiedyś usłyszałam określenie o bibliotekarzach - śmieje się Danuta Kiełpińska, która przez lata pracowała przy klasyfikacji katalogu rzeczowego biblioteki UMK. - To była mozolna, ale fascynująca, niemal detektywistyczna praca. Jeśli ktoś omyłkowo zaliczył książką do innej dziedziny wiedzy, na lata przepadała w katalogu.
Ona jest na emeryturze, a pracę koleżanek z działu zmieniły komputery. - Mamy podgląd na katalogi całego świata, są standardy opisywania i klasyfikacji zbiorów - mówi Bożena Bednarek-Michalska, zastępca dyrektora ds. informacji i promocji biblioteki uniwersyteckiej. - Katalogowanie wymaga specjalistycznej wiedzy, dlatego zatrudniamy fachowców z różnych dziedzin.
<!** Title>Idzie nowe<!** EndTitle>**
W ankiecie przeprowadzonej wśród gimnazjalistów ktoś napisał „ Bibliotekarz to nieskończona skarbnica wiadomości, ale jego warsztat pracy musi się zmienić.” I zmienia się, choć zbyt powoli.
- Do zawodu wchodzą młodzi, także mężczyźni, oczytani, wykształceni, obyci z informatyką - mówi Ewa Stelmachowska, dyrektor bydgoskiej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej. - Dzięki unijnym funduszom do końca 2006 roku unowocześnimy przestarzały program biblioteki głównej. Komputery i dostęp do Internetu otrzymają wszystkie filie. Książnica Kopernikańska rozpoczęła realizację projektu „Infobibnet” (grant unijny - 1 mln euro), który zakłada m.in. organizację wojewódzkiej sieci współpracy bibliotek samorządowych oraz systemu transferu informacji do małych miast i wsi.
- Biblioteki muszą znać zasady rynku, a współczesny bibliotekarz nie tylko musi być znawcą literatury, ale umieć zapewnić szybką i rzetelną informację - mówi Danuta Krełowska.
Nowe idzie pod rękę ze starym, powoli wracają spotkania autorskie i festiwale książki. Tylko o dużych pieniądzach na remonty nie słychać.