„Hańba” i „wstyd” to tylko dwa z licznych określeń pojawiających się w części komentarzy na temat wycięcia kilku drzew sąsiadujących z blokiem nr 5 przy ul. Powalisza. Jest też wielu takich, którzy wskazują na konieczność wycinania roślin chorujących, słabych i zagrażających bezpieczeństwu otoczenia.
O wyjaśnienie tej bulwersującej sprawy zwróciliśmy się do Urzędu Miasta, którego pracownicy czuwają nad stanem i bezpieczeństwem drzew w Bydgoszczy.
Przeczytaj także: Bydgoszcz: Kto odpowiada za wycinkę starych, suchych i... niebezpiecznych drzew?
Decyzję o usunięciu trzech drzew przy ul. Powalisza wydał Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. - Wnioskodawcą była Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa - wyjaśnia Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa prezydenta Bydgoszczy. - Przyczyną usunięcia drzew było: zagrożenie dla instalacji podziemnej, zły stan sanitarny oraz niewielka odległość od budynku - taką argumentację podano w uzasadnieniu decyzji o wycince dla poszczególnych roślin.
Ratusz wyjaśnia dalej, że spółdzielnia do wniosków dołączyła oświadczenia o udostępnieniu informacji o zamiarze złożenia wniosku o wydanie zezwolenia na wycinkę drzew, co wynika z obowiązku przestrzegania ustawy o ochronie przyrody. Spółdzielnia nie dołączyła informacji o ewentualnych sprzeciwach co do wycinki.
Jak zawsze w przypadku zezwolenia na wycinkę, wnioskodawca został zobowiązany do wykonania na tym terenie tzw. nasadzeń rekompensacyjnych.
Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa ma na to 12 miesięcy od dnia wydania zezwolenia. Za usunięty klon musi dokonać nasadzeń 12 jarzębów, natomiast w zamian za dwa jałowce, przy ulicy Powalisza mają się pojawić się cztery żywotniki.