Zobacz wideo: Koronawirus - pojawiły się nowe objawy.
- Podczas zajęć nie mamy obowiązku nosić maseczek, ale to robimy w trosce o dzieci i siebie - mówi jedna z bydgoskich nauczycielek która pracuje w przedszkolu publicznym. - Teraz z uwagi na nadgodziny dłużej zostaję w pracy, więc maseczki zmieniam czasem 2-3 razy dziennie. Kupuję je za własne pieniądze. Wydałam już na ten cel 150 zł, ale tak chyba nie powinno być. Mam wrażenie, że o nas nauczycieli nikt nie dba.
Bydgoska nauczycielka podkreśla, że na początku września dyrektor przedszkola przekazała nauczycielom kilka maseczek i 2 przyłbice.
W pracy maseczki zmieniam czasem 2-3 razy dziennie. Kupuję je za własne pieniądze. Wydałam już na ten cel 150 zł, ale tak chyba nie powinno być - mówi nauczycielka przedszkola.
- W tych ostatnich trudno pracować, bo tłumią głos i mają matową szybkę - mówi. - Zostają maseczki. A te przeznaczone są głównie dla pań woźnych, które mają kontakt z rodzicami przyprowadzającymi dzieci do placówki i są zobowiązane nosić maseczki. Nie wiem, czy w innych przedszkolach sytuacja wygląda tak jak u nas, ale przypominam, że mamy pandemię!
Dostawy z miasta i maseczki od sponsora
Sprawdziliśmy, jakimi środkami ochrony osobistej dysponują bydgoskie przedszkola i jakie są realne potrzeby. W Przedszkolu nr 6 pracuje 17 nauczycieli i 8 osób obsługi.
- Już na początku września dostaliśmy z ratusza dużą partię maseczek, rękawiczek, przyłbic, płynów do dezynfekcji, a nawet kombinezony - mówi Eugeniusz Sobieraj, dyrektor placówki. - Zużycie jest spore, więc już złożyłem kolejne zamówienie w Urzędzie Miasta i czekam na dostawę. Wsparł nas też sponsor, który ufundował 500 maseczek chirurgicznych. Nikomu z pracowników ich nie wydzielamy. Są dostępne i wyłożone w jednym z pomieszczeń przedszkolnych.
W podobnym tonie wypowiada się Iwona Olejnik, dyrektor Przedszkola nr 43 „U Krecika Szybownika”.
- U nas nie ma problemu. Ratusz nas zaopatrzył - mówi. - Jeśli nauczyciel potrzebuje maseczkę, może zgłosić się do mnie lub do sekretariatu. Mamy wszystkiego pod dostatkiem, w tym też płyny do dezynfekcji i przyłbice, choć nauczyciele na własną rękę zaopatrują się też w półprzyłbice, bo tak im się wygodniej pracuje.
Wicedyrektor publicznego Przedszkola nr 66 także twierdzi, że kłopotu z maseczkami nie ma.
- Do 13 listopada prowadzimy zajęcia zdalnie, bo mieliśmy przypadki zachorowań wśród nauczycieli i innych pracowników. Trzy grupy przebywają na kwarantannie - mówi Barbara Górna. - W przedszkolu maseczki są wyłożone przy wejściu w strefę pracowników. Każdy z nauczycieli otrzymał pakiet, który ma w sali. Na początku pandemii, gdy o środki ochrony było trudno, wsparła nas też Rada Rodziców i zakupiła dodatkowe maseczki, teraz wszystko dostajemy z ratusza.
Co zrobił ratusz?
Miasto Bydgoszcz, jako organ prowadzący, zaznacza, że systematycznie przekazuje szkołom i placówkom oświatowym środki do dezynfekcji (płyny do dezynfekcji powierzchni i rąk, dozowniki do płynów) oraz środki ochrony osobistej (rękawiczki jednorazowe, maseczki jednorazowe oraz wielorazowe, przyłbice, fartuchy).
- Każda placówka, w tym przedszkola, została wyposażona w elektroniczne bezdotykowe termometry do pomiaru temperatury ciała - mówi Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Wszystkie środki do dezynfekcji i ochrony osobistej były przekazywane za pośrednictwem Wydziału Zarządzania Kryzysowego UMB, po uprzednim zebraniu przez Wydział Edukacji i Sportu UMB zapotrzebowania od dyrektorów placówek oświatowych. Były one zbierane już 4 razy (dotyczyło to wszystkich placówek): w maju, czerwcu, pod koniec sierpnia oraz pod koniec października. Każdorazowo zapotrzebowanie placówek zostało zrealizowane zgodnie ze złożonym zapotrzebowaniem bądź z uwzględnieniem stanu zatrudnienia w danej placówce. Występowały też indywidualne zgłoszenia potrzeb przez poszczególnych dyrektorów. Te zamówienia też zrealizowaliśmy. Od maja do października o dodatkowe wsparcie wystąpiło 26 placówek oświatowych, w tym kilka przedszkoli.
