https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czy Anioł Śmierci oszukał nasz sąd? - sensacyjne dziennikarskie śledztwo

Jarosław Reszka
Zapis sensacyjnego dziennikarskiego śledztwa
Zapis sensacyjnego dziennikarskiego śledztwa
Męczeństwo więźniów nazistowskiego obozu pracy w Gross-Rosen zawsze pozostawało w cieniu KL Auschwitz-Birkenau czy obozów zagłady Żydów we wschodniej Polsce. Prawdopodobnie wielu młodych Polaków nie zdaje sobie nawet sprawy, że Gross-Rosen i jego mnóstwo małych filii istniały na dzisiejszych ziemiach polskich - na Dolnym Śląsku. Ba, dwie filie utworzono nawet we Wrocławiu.

Pamięć o tych strasznych miejscach przywraca książka „Mała Norymberga”. Jej autorka, Agnieszka Dobkiewicz, zbieraniu materiałów na temat Gross-Rosen poświęciła wiele lat. Mimo że jej dzieło liczy ponad 400 stron, nie zostało pomyślane jako monografia obozu. To - zgodnie z podtytułem: „Historie katów z Gross-Rosen” - zbiór sylwetek esesmanów i więźniów funkcyjnych (głównie kapo), z których część stanęła po wojnie przed sądem w Świdnicy, przekazana Polakom przez Amerykanów. W latach 1946-1949 sądzono tu 55 zbrodniarzy wojennych, dzięki czemu niewielka Świdnica zasłużyła na miano „Małej Norymbergi”.

Agnieszka Dobkiewicz jest doświadczoną dziennikarką, związaną z „Gazetą Wyborczą”. Postarała się zatem nie tylko o to, by jej wywody znalazły oparcie w wielu źródłach historycznych. Dokumenty wygrzebane z archiwów trawi się z trudem. Autorka postanowiła uczynić je bardziej strawnymi i atrakcyjnymi poprzez zastosowanie środków bardziej z arsenału reportera niż historyka. Usiłuje unaocznić tamte czasy, uruchamiając wyobraźnię czytelnika.

Jak jej się to udaje? Różnie. Tam, gdzie źródła są bardziej urozmaicone, opowieść toczy się wartko i rzeczywiście działa na wyobraźnię. Tak dzieje się w pierwszym rozdziale, pokazującym jak skromny, pracowity i sumienny tramwajarz z Bukowiny przeistoczył się w chciwą, sadystyczną bestię. Trudniej było ożywić sylwetki kilku następnych bohaterów książki - esesmanów będących wartownikami w obozie. Wielu z nich udało się zresztą uniknąć surowej kary, bo zabrakło dowodów ich zbrodni.

Warto jednak przebrnąć przez te rozdziały, by dotrzeć do ostatniego, pasjonującego. Jest on zapisem dziennikarskiego śledztwa Agnieszki Dobkiewicz, prowadzącego ją do wniosku, że jeden z najsłynniejszych zbrodniarzy wojennych, dr Josef Mengele, osławiony Anioł Śmierci z Auschwitz, w 1947 r. także stanął przed sądem w Świdnicy. Niestety… nikt wtedy nie zorientował się, że to Mengele. Oskarżony został bowiem zatrzymany pod fałszywym nazwiskiem i przed sądem podawał się za zwykłego lekarza z Gross-Rosen, który nie miał nic wspólnego z zabijaniem więźniów i wykonywaniem na nich pseudonaukowych eksperymentów medycznych. Oskarżonego uniewinniono. Doktor Mengele nigdy nie zapłacił za swe zbrodnie. Wyemigrował do Ameryki Południowej. Umarł w Brazylii, w wyniku udaru podczas kąpieli w oceanie, w wieku 68 lat. Gdyby hipoteza autorki „Małej Norymbergi” zyskała pełne potwierdzenie, byłaby to sensacja.

Agnieszka Dobkiewicz, Mała Norymberga. Historie katów z Gross-Rosen, Wyd. Znak Horyzont, Kraków 2020.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski