Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek, który nakarmił świat

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
McDonald’s uchodzi wśród części ludzkości za korporację złowieszczą.

McDonald’s uchodzi wśród części ludzkości za korporację złowieszczą. Zwłaszcza po pamiętnym filmie, w którym pewien jegomość jadł tamtejsze buły przez czas jakiś, roztył się niemożliwie i do tego rozchorował. Mało kto pamięta, że powstał też drugi film, w którym inny jegomość jadał w McDonald’s równie długo i schudł, bo w końcu wszystko zależy od tego, ile i czego się wcina. I cóż, można było sądzić, że „McImperium” będzie kolejnym oskarżeniem korporacyjnego systemu, robiącego z nas chorych grubasów, a wyszło zupełnie inaczej. Bo dostaliśmy fascynujący portret kapitalizmu, do tego w bardzo różnych barwach. I z kapitalną rolą Michaela Keatona.

A gra Keaton Raya Kroca, faceta, który zbudował fastfoodowe imperium - dzięki wizji i wytrwałości, choć tak naprawdę całe życie pasł się na cudzych pomysłach. W pewnym momencie mówi do braci McDonald, którym już prawie rąbnął pomysł na szybkie żarcie: „kiedy ktoś będzie tonął, to jeszcze wepchnę mu szlauch z wodą w gardło. Wy byście tak potrafili?” Bracia szczerze mówią: „nie”. I już wiemy, że ich pomysłowy, rzetelny, rodzinny interes nie ma szans w konfrontacji z brutalnością biznesowego imperium. Że zostaną rozjechani walcem. I zostali. W końcu nie mogli nawet używać swojego własnego nazwiska w nazwie knajpki.

Tyle że to wszystko nie jest takie czarno-białe. Bo z jednej strony poraża nas bezwzględność Kroca, a z drugiej trudno nie fascynować się jego obłędną walką o sukces. Rozmachem, wizją, wytrwałością, ambicją, podnoszeniem się z każdego upadku. Bezwzględnych zbirów jest przecież na świecie co niemiara, ale takich, którzy są w stanie ten świat zrewolucjonizować, bardzo niewielu...
Tak więc poznajemy pana Kroca jako komiwojażera w wieku mocno średnim, któremu - mimo zapału i wytrwałości - pada jeden biznes za drugim. Ale w końcu, jako sprzedawca mikserów, trafia na knajpkę McDonaldów, w której nikt nie myli zamówień, ludzie dostają jedzenie w pół minuty, jakość jest zawsze taka sama, a pod ich lokalem, zamiast gromad żulików, stoją kolejki rodzin. Kroc poznaje fast foodowy system. No i zaczyna rewolucję. Najpierw amerykańską, potem wszechświatową.

Bo to naprawdę była rewolucja... Dawno, dawno temu jadałem w Stanach w fast foodzie, w którym jeśli nie dostało się zamówienia w określonym czasie, to dostawało się je za darmo. I nigdy nie udało mi się zaoszczędzić. A był to okres, kiedy u nas fast foodem były budy z zapiekankami albo kotletami z papieru. A w bratniej Rosji w godzinach, w których ludzie jedzą lunche, w knajpach były jeszcze… przerwy obiadowe dla załogi. I oczywiście żal nam etyki, sumienności i talentu oszukanych braci McDonaldów. Ale gdyby Kroc nie dopiął swego, w naszym miasteczku nie mielibyśmy kilku McDonald’sów. Do których oczywiście nikt chodzić nie musi. Ale bądźmy szczerzy, czasami się przydają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Człowiek, który nakarmił świat - Nowości Dziennik Toruński