Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co mają parówki do końca świata?

Redakcja
Zapytane o kryzys, odpowiadają pytaniem, czy to aby na pewno coś złego? Winą za upadek zakładu pracy obarczają... spóźniających się pracowników. Dziecięca definicja bankructwa firmy? Śmierć pracownika. Jak dzieci postrzegają dzisiejsze problemy dorosłego świata?

Zapytane o kryzys, odpowiadają pytaniem, czy to aby na pewno coś złego? Winą za upadek zakładu pracy obarczają... spóźniających się pracowników. Dziecięca definicja bankructwa firmy? Śmierć pracownika. Jak dzieci postrzegają dzisiejsze problemy dorosłego świata?

<!** Image 3 align=none alt="Image 202760" sub="Według dzieci, świat przetrwa, jeżeli ludzie nie będą śmiecić szklanymi i plastikowymi butelkami, gdy dowiedzą się, co tak naprawdę jedzą, i zrezygnują z długiego wpatrywania się w telewizor i komputer, bo
na meteoryty lecące w kierunku Ziemi nie mamy przecież wpływu... [Fot. Tomasz Czachorowski]">

- Czy w Polsce jest kryzys? - pytamy starszaków z Przedszkola nr 22 w Bydgoszczy.

- Taaaak! - krzyczy jedna strona sali.

- Nieeee! - odpowiada równie entuzjastycznie druga część naszych rozmówców.

- A jeśli jednak jest kryzys, to czy to dobrze, czy źle?

- Źleeee!

- Dobrzeee!

<!** reklama>

- A właściwie dlaczego źle? - wyrywa się z ręką w górze drobny szatyn. - Chciałbym wiedzieć dlaczego?

- Bo nie ma pieniędzy - zakrzykuje go kolega z grupy. - I nie kupisz jedzenia!

- Ani do picia, ani żadnych owoców - dorzuca dziewczynka w kitkach.

Szatyn zastanawia się przez chwilę i już łapie: - Nie wyremontują nam ulicy Chodkiewicza! - dziarsko pokrzykuje, ostatecznie przekonany do negatywnej odpowiedzi. - Zrobili Gdańską, ale zabrakło pieniędzy na Chodkiewicza. To znaczy, że mamy kryzys - smutno kiwa głową. Już cała grupa przychyla się do tego pesymistycznego wniosku.

- W kryzysie nie można kupować samochodów - dodaje jeden z chłopców.

- W kryzysie ludzie nie mają co jeść i gdzie mieszkać. Moja mama spotkała taką panią, która prosiła ją o pieniądze na bułkę - cichutko opowiada dziewczynka z warkoczem.

Jakiś chłopiec wyznaje, że pod kościołem widział pana, który nie ma domu.

- Mówi się o nim bezdomny - poucza go ktoś z grupy.

- Bezdomny to ktoś, kto nie ma domu, a bezrobotny to ktoś, kto nie ma pracy - już wiedzą dzieciaki.

- A czy mogę powiedzieć jeszcze o kryzysie? - palec w górę podnosi cicha blondynka. - Bo mój tata nie miał pracy...

Koleżanka blondynki też wspomina swoje domowe problemy. - Mój tata też zna kryzys, bo kiedyś musiał za coś zapłacić, a nie mógł...

Bezrobocie, upadek firmy i bankructwo zakładu mieszają się jeszcze w dziecięcych głowach. Ktoś na hasło „upadek” przewraca się na bok. Inni kombinują inaczej. - Ludzie nie mają pracy, bo robią złe rzeczy - tego jest pewien jeden z chłopców.

- Spóźniają się! - irytuje się przedszkolak, przekonany, że za to przewinienie traci się pracę.

- Jak nie potrafią czegoś zrobić, to potem się ich zwalnia - to kolejna diagnoza bezrobocia. Następna jest jeszcze bardziej zdecydowana. - Jak zakład pracy upada, to znaczy, że pracownik umarł! (w sensie metaforycznym trudno się z tym zdaniem nie zgodzić... - red.)

- A niektóre nasze fabryki są niszczone! - rzuca ktoś ze środka grupy.

Od poważnych życiowych tematów natychmiast przechodzimy do mediów, bo właśnie ktoś (zupełnie nieoczekiwanie) przypomniał sobie, że w Ameryce wielki orzeł porwał w parku dziecko. Na sali zawrzało. - Widziałem to w telewizji! - zapewnia chłopiec w zielonym sweterku. Nie wątpi, że to prawdziwa wiadomość. A czy telewizja jest dobrym wynalazkiem? - Od patrzenia się w telewizor przez sześć godzin dziennie traci się wzrok i dostaje się okulary - mówią dzieci.

- To samo można poczytać w laptopie. Są tam wiadomości i pogoda - reklamuje Internet rezolutna dziewczynka. Ktoś rozsądnie zauważa, że zbyt intensywne patrzenie w komputer, najczęściej w czasie grania, też oślepia.

Jeszcze większy zamęt robi się przy temacie końca świata. Rozmawiamy już po wyznaczonej przez Majów ostatecznej dacie. - Majowie już nieraz się mylili, a w nas i tak kiedyś uderzy meteoryt - straszy chłopiec w bluzie z kapturem i dodaje, że jeździ do wielkiej dziury (ma - jego zdaniem - pięć, a może i 10 metrów), do pozostałości po upadku meteorytu właśnie, w Wierzchucinie Królewskim.

- Co tam meteoryt, nas może zabić kilka promieni słońca - zbija z tropu zwolennika teorii meteorytowej jego kolega i dodaje, że koniec świata to już chyba był.

- Co wy mówicie! Przecież chemia jest najgorsza! Chemia nas zabije - przekonuje dziewczynka z kitką. I zaczyna się litania rozmaitych zagrożeń: spaliny, olej kapiący z samochodowych wraków, zabijanie pocztowych gołębi, wyrzucanie w lesie szklanych butelek, igranie z ogniem („Jedna zapałka może zapalić cały las”), kanibale, psy, tarantule, kwaśne deszcze, które niszczą glebę, ale na szczęście łupiny od ziaren grochu na nowo mogą ją użyźnić. Cała nadzieja w świadomych ludziach, którzy czytają etykiety na żywności, segregują odpady (połowa dzieci z grupy potwierdziła, że segreguje). Malcy oglądają program „Wiem, co jem” i wiedzą wszystko, np. o szkodliwości parówek. Czy na pewno?

- Taaak, parówki są bardzo dobre i zdroweee!

- Co wy mówicie! Nieee, wcale nie są zdrowe...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!