Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześć lat rządów biedy z nędzą

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Bankructwa, samobójstwa, strajki nawet... bezrobotnych, głodówka weteranów powstania wielkopolskiego, złamanie zakazu wyszynku wódki w niedziele, a także... odwołanie karnawału - to przyniósł kryzys, który dotknął nasz region, jak i całą Polskę 80 lat temu. Czy ten scenariusz może się powtórzyć? Większość ekonomistów twierdzi, że nie. Oby mieli rację.

Bankructwa, samobójstwa, strajki nawet... bezrobotnych, głodówka weteranów powstania wielkopolskiego, złamanie zakazu wyszynku wódki w niedziele, a także... odwołanie karnawału - to przyniósł kryzys, który dotknął nasz region, jak i całą Polskę 80 lat temu. Czy ten scenariusz może się powtórzyć? Większość ekonomistów twierdzi, że nie. Oby mieli rację.

<!** Image 2 align=right alt="Image 110063" sub="Na początku lat 30. na skutek recesji zaniechano większych inwestycji
w naszym regionie. Dopiero
w 1934 r. oddano do użytku most drogowy
w Toruniu, nazwany potem mostem im. Józefa Piłsudskiego. Na zdjęciu: budowa filaru pod przyszły most.">Przez pierwszych kilka tygodni kryzys, który rozpoczął się w Nowym Jorku w tzw. czarny czwartek 24.10.1929 r., zdawał się być dla mieszkańców Pomorza i Kujaw czymś bardzo odległym, a nawet egzotycznym. Prasa wprawdzie obwieszczała: „Olbrzymi krach na giełdzie nowojorskiej! Straty wynoszą miljardy dolarów!” - ale to było przecież tak daleko...

Tąpnięcie gospodarki

Po raz pierwszy słowo kryzys w odniesieniu do Polski padło 7 grudnia na sali sejmowej podczas uchwalania budżetu. Minister skarbu Matuszewski był optymistą: „Sądzę, że wstrząsy, które w różnym stopniu szarpnęły różnymi krajami, nie są zwiastunem powszechnego zubożenia, które musiałoby stać się i dla nas dotkliwem. W Polsce nie rośnie bezrobocie, zmniejszył się dług zagraniczny. Przypuszczam, że przyszły rok będzie rokiem pokryzysowym, nie zaś rokiem kryzysu”.

<!** reklama>Jakże bardzo się mylił...

Pierwsze skutki kryzysu mieszkańcy naszego regionu odczuli dopiero na przełomie roku. Święta minęły normalnie, sylwester był tak huczny jak nigdy - informowała prasa. Dramat rozpoczął się niemal z dnia na dzień w styczniu 1930 r. Wystarczy zerknąć na ówczesne prasowe tytuły: „Tąpnięcie gospodarki we wszystkich jej dziedzinach”. „Zastój na giełdzie”. „Gwałtowny spadek cen ziemiopłodów”. „Trudności w uzyskiwaniu nowych kredytów”.

<!** Image 3 align=left alt="Image 110063" sub="Rysunek pochodzący z „Dziennika Bydgoskiego” z 1932 r. przedstawiał kryzys jako smoka, który pożerał wszystko, co napotkał na swojej drodze">Kryzys w Europie spowodował gwałtowny spadek eksportu polskich specjalności - wyrobów przemysłu włókienniczego i drzewnego, co pociągnęło za sobą znaczące ograniczenie produkcji w tych branżach. Do tego doszła jeszcze bardzo łagodna zima, skutkiem czego spadł popyt na węgiel. Lawina ruszyła.

10 stycznia premier Kazimierz Bartel ogłosił plan pomocy dla ruchu budowlanego na 1930 r. Poinformował też, że liczba bezrobotnych 28.12.1929 r. wynosiła w kraju 186427 - nikt nie przypuszczał, że od tej pory będzie się z dnia na dzień zwiększać.

7.02.1930 r. podczas sesji Rady Miejskiej Bydgoszczy bezrobotni z galerii dla publiczności wołali o pomoc. Radni uciekli z sali. Pozostający bez pracy zebrali się przed ratuszem. Przychodzili tu codziennie w coraz większej liczbie.

9 lutego prezydent Bydgoszczy Bernard Śliwiński wydał specjalną odezwę do mieszkańców: „W związku z ogólną stagnacją, w jakiej znalazł się tutejszy przemysł, stan bezrobocia w naszym mieście przybrał rozmiary katastrofalne. W tutejszym urzędzie pośrednictwa pracy zarejestrowanych jest ponad 5 tys. bezrobotnych”. Prawo do zasiłku miało tylko niecałe 3 tys. osób. Reszta znalazła się w skrajnej nędzy. Uruchomiona tzw. kuchnia ludowa wydawała dziennie 5 tys. obiadów i półfuntowych porcji chleba. Rozdzielano też żywność i opał.

14 lutego „Dziennik Bydgoski” rozpoczął akcję zbiórki pieniędzy na dzieci bezrobotnych. Było ich wtedy w Bydgoszczy zarejestrowanych już ponad 6 tys. Tego samego dnia upadł popularny Bank Kredytowy w Gdańsku, a 2 dni później na nadzwyczajnym kryzysowym zjeździe zebrali się samorządowi działacze rolnictwa. Apelowali w dramatyczny sposób do rządu RP o pomoc dla rolnictwa: oczekiwali głównie rozłożenia płatności na dłuższy okres, dostępu do tanich kredytów, a przede wszystkim podniesienia dramatycznie spadających cen zboża.

<!** Image 4 align=right alt="Image 110063" sub="Tak jak w każdej firmie, również
i w zakładach produkcji obuwia Leo w Bydgoszczy (po 1945 roku „Kobra”) odczuwano recesję. Ograniczono
produkcję, zredukowano zatrudnienie
i obniżono płace.">Marsze głodnych

Coraz większy posłuch znajdowali radykalni lewicowcy i komuniści. W pierwszych dniach marca rozpoczęły się masowe demonstracje bezrobotnych przed bydgoskim ratuszem, trwające kilka dni. Interweniowała konna policja. Bilans „tygodnia komunistów”, jak określiła ten czas prawicowa prasa, to 20 osób aresztowanych.

W początkach marca 1930 r. skutki kryzysu odczuły koleje. W związku ze zmniejszeniem się ruchu towarowego i pasażerskiego okrojono składy większości pociągów, a na niektórych trasach jak Bydgoszcz - Piła czy Toruń - Lubicz kursy zawieszono. Dodatkowe opłaty wprowadziła poczta.

W kolejnych tygodniach bezrobotnych przybywało nie tylko z racji ograniczania produkcji w zakładach w regionie. W środy, piątki i soboty każdym pociągiem kursującym w te dni z Paryża do Polski docierało kilkuset Polaków wracających z Francji po utracie tam pracy. W każdym mieście na Pomorzu i Kujawach organizowano dni i marsze głodnych. Najbardziej krwawe demonstracje miały miejsce w Chełmnie, Brodnicy i Grudziądzu. Wszędzie trwały wiece i pochody, powstawały komitety pomocy.

Toruń skutki kryzysu odczuł nieco później niż bardziej uprzemysłowiona Bydgoszcz. Dopiero wiosną bezrobotni zaczęli gromadzić się przed gmachem Urzędu Wojewódzkiego. Codzienne wiece trwały przez kilka tygodni.

Jesienią 1930 r. sytuacja po raz kolejny się pogorszyła. Do miast masowo zaczęli przyjeżdżać mieszkańcy wsi w poszukiwaniu pracy, bowiem w Polsce, słabo uprzemysłowionej, kryzys objawił się najostrzej w rolnictwie.

<!** Image 5 align=left alt="Image 110063" sub="Komornik czeka na rekwizycję skoszonego zboża za długi (1932 r.)">Pod koniec 1931 r. alarmowano, że ceny zbóż i mięsa, w porównaniu z 1928 r., spadły o 46 procent, produktów przemysłowych - o 27 proc., a cała produkcja - o jedną trzecią. W Toruniu i Bydgoszczy zwolniono setki urzędników, większości obcięto pensje. W Grudziądzu udało się uratować miejsca pracy przez wprowadzenie... 3-dniowego tygodnia pracy.

W szponach biedy

Na wniosek restauratorów, przerażonych brakiem klientów, rząd zgodził się na dotychczas zakazany wyszynk wódki w niedziele i święta, jednak nie przyniosło to spodziewanego wzrostu obrotów.

Swoje zakłady na licytację (za zaległe podatki) wystawiło setki kupców i rzemieślników, upadło kilkadziesiąt przedsiębiorstw z wieloletnią tradycją, zachwiały się banki. Ściąganie składek na kasy chorych doprowadziło do upadku kolejne zakłady.

Po 11 latach przerwy wznowiono w miastach działalność lombardów.

Rok 1932 określono jako jeszcze gorszy niż poprzedni. Bezrobocie powiększyło się, nad rolnictwem zawisła groźba bankructwa. „Handel wegetuje, deficyt budżetowy rośnie i jeszcze nie widać dna kryzysu” - pisała prasa.

Pojawiły się nowe, nieznane dotąd zjawiska. Dzieci kradły z kościelnych skarbonek, żeby mieć na chleb. W Solcu Kujawskim bezrobotny, Kasperski, z rozpaczy zastrzelił troje dzieci, a potem otruł siebie, bo zabrakło mu naboju. Samobójstwo popełnił znany przemysłowiec, Hans Behring, a wdowa poszła w jego ślady. Co kilka dni informowano o samobójczych skokach pod pociągi i z mostów. Najemcy lokali zrzeszali się, aby walczyć z wysokimi czynszami. Krwawe demonstracje bezrobotnych miały miejsce w Tucholi, Grudziądzu i Inowrocławiu. Padł słynny bank Stadthagena w Bydgoszczy.

1933 podsumowano jako „rok szalejącego kryzysu”. Bezrobotnych było w Polsce 324398, dwa razy więcej niż 4 lata wcześniej. Pisano: „Kryzys się skończył, ale zaczęła się nędza zwana naukowo stabilizacją kryzysu”.

W sylwestra 1934 r. „Dziennik Bydgoski” podawał: „Bieda nadal trzyma nad nami niemiłosierne rządy, tkwimy w jej szponach”. Gazeta informowała o masowej rekwizycji mebli z mieszkań za długi, ale... komornicy pozostawiali je na miejscu. Magazyny były przepełnione, nikt nie reflektował na kupno.

Rok później odnotowano kolejne szokujące zjawiska: w Grudziądzu zastrajkowało 1800 bezrobotnych, odmówili pracy na rzecz miasta w zamian za przyznanie zasiłku. W Bydgoszczy 71-godzinną głodówkę podjęło 36 weteranów powstania wielkopolskiego - domagali się pracy.

Karnawał bez balu

20.12.1935 r. przedstawiciele działających w Ciechocinku stowarzyszeń złożyli deklarację: „Mając na względzie ogólnie ciężką sytuację materjalną społeczeństwa, wśród którego są całe rzesze bezrobotnych a stąd i wiele rodzin w skrajnej nędzy, żeby nie rozgoryczać zgłodniałych, którzy z zawiścią patrzą na tych, co w karnawale bawią się na balach, uchwalają jednomyślnie nie urządzać w Ciechocinku balów w karnawale 1936 r.”.

Ostatnim głośnym akcentem kryzysu była demonstracja w Toruniu 8.06.1936 r., podczas której zginął 26-letni mieszkaniec Barcina, Julian Nowicki, najprawdopodobniej od skrytobójczej kuli. W PRL zrobiono z niego komunistę, a śmierć przedstawiano jako zbrodnię sanacji.

Statystyka Kryzysowa

Ceny artykułów rolniczych spadły w latach 1928-1935 o 65 procent!

Detonatorem, który uruchomił światowy kryzys ekonomiczny, był krach na giełdzie nowojorskiej 24.10.1929 r., kiedy to na rynku pojawiło się kilkadziesiąt milionów akcji i obligacji, które nie znalazły nabywców.

W Polsce, podobnie jak w niektórych innych krajach o strukturze rolno-przemysłowej, kryzys nie zakończył się w roku 1933, lecz trwał dalej. Za koniec recesji w Polsce można uznać dopiero 1935 r.

W naszym kraju ceny artykułów produkowanych i sprzedawanych przez wieś w 1935 r. spadły o 65 proc. - w porównaniu ze stanem z 1928 r. Zadłużenie wsi w 1932 r. szacowane było na 4,3 mld zł (prawie trzykrotna wartość rocznego zbytu produkcji rolnej).

W okresie dna kryzysu odsetek bezrobotnych w Polsce przekroczył 43 proc. Powiększające się bezrobocie umożliwiało obniżenie płac nominalnych. Przyjmując poziom wypłat z 1928 r. za 100, w 1932 r. wyniosły one 49, a w 1933 - 44.

Do 1935 r. polityka gospodarcza Polski polegała na sztucznym utrzymywaniu wysokiego kursu złotówki, co pogłębiało jeszcze bardziej kryzys na skutek spadku popytu. Interwencjonizm państwowy wprowadzono na szerszą skalę dopiero po śmierci Józefa Piłsudskiego, kiedy to Eugeniusz Kwiatkowski został wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę.

W „Dzienniku Bydgoskim” 1.01.1930 r. życzenia „Do Siego roku” swoim klientom złożyły 124 firmy. Rok później - 98, a w kolejnych latach: 1932 - 71, 1933 - 59, 1934 - 51, 1935 - 34, 1936 - 83.

Liczba ogłoszeń w „Dzienniku Bydgoskim” w rubryce „Posady wolne” w stosunku do „Posady poszukują”: 1930 - 51:16, 1931 - 26:15, 1932 - 19:18, 1935 - 23:4.

Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w toruńskim biurze pośrednictwa pracy wynosiła w marcu 1929 r.- 1650, w analogicznym okresie roku 1930 - 2500, w 1932 r. - 4300 i w 1934 r. - 3300.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!