Wczoraj bydgoski ratusz pokazał radnym podsumowanie pierwszego półrocza działania nowej ustawy śmieciowej. - Uwzględniając korzystny bilans dochodów i wydatków systemu, trzeba zaznaczyć, że nie ma potrzeby podnoszenia opłat za śmieci - podkreśliła Grażyna Ciemniak, zastępca prezydenta miasta.
[break]
Przez pierwsze pół roku działania nowych zasad, od lipca ubiegłego roku, bydgoszczanie zapłacili miastu za odbiór odpadów 25,8 miliona zł. Koszty działania systemu - głównie odbioru odpadów przez cztery firmy - wyniosły 22,9 mln zł. Różnica wyniosła 2,8 mln zł. Jak wyjaśnił Adam Musiała z bydgoskiego ratusza, nadpłata wynika stąd, że wiele osób płaci za śmieci z wyprzedzeniem, z góry za kilka miesięcy. Koszty administracyjne obsługi systemu - wynagrodzenia pracowników, media, materiały biurowe - to 923 tys. zł.
Mieli segregować, ale...
Do końca ub. roku z miasta zebrano ponad 60,7 tysięcy ton odpadów. Ponad 43 tys. ton trafiło do regionalnej instalacji ProNatury w Wypaleniskach. Do dwóch punktów selektywnej zbiórki odpadów - tam gdzie oddajemy śmieci niekonwencjonalne - trafiło 444 tony.
- Myślimy w tej chwili o utworzeniu większej liczby punktów selektywnej zbiórki - zapowiedziała Grażyna Ciemniak. - Z powodów estetycznych i technicznych będą też powstawać podziemne pojemniki na odpady.
Gdzie i kiedy takie pojemniki się pojawią, jeszcze nie wiadomo.
Segregowania odpadów podjęło się 97 procent bydgoszczan, którzy złożyli deklaracje. Ale wcale tak się nie dzieje, a zmieszanych śmieci jest zdecydowanie więcej. Najgorzej jest w sektorze IV, czyli w śródmieściu - tam segregowanych odpadów firmy odbierają zaledwie 21 procent. W pozostałych sektorach o wiele lepiej nie jest - zmieszane śmieci stanowią ok. 60-70 procent w każdym z nich. Dzieje się tak, bo odpady oddawane jako segregowane bardzo często nimi nie są - pojawiają się brudne opakowania, tłuste kartony czy butelki z zawartością. - Z segregowaniem dobrze radzą sobie właściciele domków jednorodzinnych, którzy robili to już wcześniej - mówi Grażyna Ciemniak.
Będą śmieci dla spalarni
Bydgoszcz nieźle radzi sobie z odzyskiem i recyklingiem śmieci. W 2013 roku recykling metali, papieru i szkła osiągnął poziom 14,7 proc. - to więcej niż minimalny poziom wskazany przez Ministerstwo Środowiska - resort ustalił granicę na 12 proc. Odzyskujemy też 98 proc. odpadów budowlanych - to znakomity wynik.
Wczoraj radni pytali o strumień odpadów, który ma trafić od początku 2016 roku do budowanej obecnie spalarni śmieci. - Z wyliczeń wynika, że Bydgoszcz i Toruń skierują do spalarni 86 tys. ton rocznie, co oznacza, że brak jeszcze 100 tys. ton - mówi Marek Gralik, radny PiS. - Czy ratusz dysponuje precyzyjnym bilansem, ile śmieci będą oddawać okoliczne gminy?
- Bilans powstał i jest dokładny - zapewniała zastępczyni prezydenta miasta. - Prezydent wystąpił z nim do marszałka województwa z wnioskiem o weryfikację i powtórne sprawdzenie, czy wszystko się zgadza. W bydgosko-toruńskim obszarze metropolitalnym mamy 16 gmin, ale w województwie mamy tych gmin w sumie 41. One także mogą kierować odpady do spalarni.
Ile dotąd kosztował nowy system?
Nowy system gospodarowania odpadami działa od 1 lipca ub. r.
Koszty odbioru odpadów wyniosły 11,7 mln zł. Zagospodarowanie śmieci w Wypaleniskach kosztowało 9,8 mln zł.
Koszty administracyjne systemu to 923 tys zł.