W piątek premier Bułgarii Kirił Petkow stanowczo sprzeciwił się żądaniom Rosji, która za warunek bezpieczeństwa w regionie uważa wycofanie infrastruktury NATO z państw wschodniej flanki. Oznaczałoby to usunięcie wojsk z wszystkich państw, które dołączyły do Sojuszu po 1997 roku.
- Bułgaria jest niepodległym państwem i dawno temu dokonała wyboru, stając się członkiem NATO. Jako członek Sojuszu sami decydujemy o organizacji swojej obrony w porozumieniu z naszymi partnerami. Traktat Północnoatlantycki nie przewiduje istnienia państw członkowskich drugiej kategorii, wobec których zobowiązanie o wspólnej obronie miałoby zastosowanie wybiórcze lub ograniczone - oświadczył premier w parlamencie.
Oprócz tego Petkow wezwał Rosję do konstruktywnego dialogu i zaangażowania, które będzie zmierzało do deeskalacji napięć w regionie.
Żądania Rosji
Jeszcze w grudniu Rosja w oficjalnym oświadczeniu sformułowała szereg żądań wobec USA oraz NATO podkreślając, że tylko one są gwarantem bezpieczeństwa w regionie.
Obejmują one m.in. wycofanie infrastruktury NATO z państw, które przystąpiły do Sojuszu Północnoatlantyckiego po 1997 roku oraz zobowiązanie, że do NATO nie zostaną przyjęte kolejne państwa leżące na wschodzie – przede wszystkim Ukraina oraz Gruzja.
Żądania te zostały natychmiastowo odrzucone zarówno przez USA, jak i NATO, co podczas konferencji podkreślił Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg.
