Podczas strajku nauczyciele po raz kolejny chcą przypomnieć swoje postulaty. Domagają się gwarancji, że przez najbliższych pięć lat, czyli do 2022 roku, nikt z nich oraz pracowników niepedagogicznych nie straci pracy. Żądają też 10-procentowej podwyżki wynagrodzenia zasadniczego, której nie mieli od co najmniej 5 lat.
Choć w większości placówkach oświatowych w powiecie bydgoskim przeprowadzono referenda strajkowe, to jednak wiele z nich nie opowiedziało się za strajkiem. W gminie Białe Błota na cztery z nich, w dwóch nauczyciele nie poprowadzą w piątek zajęć dydaktycznych. Tak samo będzie w gminie Osielsko. Normalnie pracować będą za to szkoły i przedszkola w gminach Dąbrowa Chełmińska, Dobrcz i Nowa Wieś Wielka. Strajku nie będzie też w Solcu Kujawskim czy Koronowie.
Nauczyciele protestowali pod Urzędem Wojewódzkim. Czego chcą od rządu?
- Koronowo to chyba największa nasza porażka - mówi Ryszard Kowalik, prezes Okręgu Kujawsko-Pomorskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego w Bydgoszczy.
- W referendum strajkowym uczestniczyło tu bowiem aż 12 placówek oświatowych, ale żadna nie przystąpi do strajku. Naszej akcji nie wesprze też sześć placówek, działających w gminie Nowa Wieś Wielka. Oczywiście, bardzo żałujemy, ale na pewno nie będziemy nikogo namawiać na siłę.
To jest osobista sprawa każdego nauczyciela. Wielu z nich doskonale wie, że zwolnienia są nieuniknione i po prostu boi się o swoje miejsce pracy. Stąd taka bierna postawa. Niektórzy wręcz przyznają, że w razie udziału w strajku będą musieli liczyć się z konsekwencjami. Docierają do nas sygnały, że w części szkół dyrektorzy, choć nie mają takiego prawa, to zażyczyli sobie imiennych list osób przystępujących do strajku. To może paraliżować ludzi.
Do tych szkół, w których nauczyciele przystąpią do strajku, ZNP wysłał już pisemne zawiadomienia do dyrektorów.
- Zrobiliśmy to na pięć dni przed akcją protestacyjną, bo zgodnie z przepisami, mamy taki obowiązek - mówi Ryszard Kowalik. - Szefowie szkół i przedszkoli muszą mieć bowiem czas na przekazanie informacji rodzicom.
Oczywiście, uczniowie, którzy przyjdą tego dnia do szkoły lub przedszkola, nie pozostaną bez opieki, ponieważ w szkołach, gdzie będzie strajk, nie wszyscy nauczyciele do niego przystąpią. Takie osoby będą do dyspozycji dyrektorów. Zwracamy się jednak z apelem do rodziców, aby wsparli naszą akcję i w geście solidarności nie posyłali swoich pociech tego dnia do szkoły czy przedszkola.
Tak jak w Bydgoszczy, we wszystkich placówkach w powiecie bydgoskim, które wezmą udział w proteście, zawisną flagi ZNP i powołane zostaną komitety strajkowe, a nauczyciele będą mieli specjalne identyfikatory. Rozdawać będą też ulotki ze swoimi postulatami.
- Niektóre przedszkola rozpoczynają pracę o godz. 6 lub 6.15, więc uzgodniliśmy z prezesami ognisk ZNP, że tu strajk rozpocznie się o godz. 7, z kolei w szkołach o godz. 8 - mówi Ryszard Kowalik.
- To nie jest strajk przeciwko pani minister, ale chcemy dać jej sygnał, że nie zgadzamy się na takie traktowanie szkoły. Przykładowo, do 7. kwietnia trzeba opiniować arkusze organizacyjne, a do dziś nie ma opublikowanego rozporządzenia w tej sprawie. Nasze żądania kierujemy do dyrektorów szkół, czyli pracodawców. Absurdalne jest to, że wielu z nich się z nami zgadza i doskonale wiemy, że nie są w stanie spełnić naszych postulatów. To pokazuje też potrzebę zmian w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Mamy jednak nadzieję, że nasz głos będzie słyszany w Warszawie.