https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Blade barwy kampanii prezydenckiej

Jarosław Jakubowski
Z dr. Wojciechem Jurkiewiczem z UKW i KPSW, specjalistą w dziedzinie promocji wizerunku i PR-u, rozmawia Jarosław Jakubowski.

Z dr. Wojciechem Jurkiewiczem z UKW i KPSW, specjalistą w dziedzinie promocji wizerunku i PR-u, rozmawia Jarosław Jakubowski.

<!** Image 2 align=none alt="Image 159984" sub="Na razie dominuje kampania wizerunkowa, chociaż kandydaci obiecują, że teraz będą bardziej aktywni / Fot. Tymon Markowski">Jak ocenia Pan dotychczasową kampanię sześciorga kandydatów na prezydenta Bydgoszczy?

Na niespełna trzy tygodnie przed wyborami wygląda to niezbyt ciekawie. Ta kampania jest dziwna. Gdybyśmy zapytali przeciętnego bydgoszczanina, ilu jest kandydatów, to większość nie byłaby w stanie wymienić wszystkich. Widać tylko dwóch kandydatów: Bruskiego i Dombrowicza.

Czy sztaby niektórych kandydatów odpuściły sobie kampanię wychodząc z założenia, że i tak przegrają wybory?

<!** reklama>To zbyt daleko idąca teza, w przypadku części kandydatów chodzi raczej o przygotowanie do wyborów parlamentarnych, na które bardziej stawiają. A wracając do dziwnej kampanii, to twierdzę tak dlatego, że kandydaci jakby przestraszyli się wyborców.

Przestraszyli się? Miasto upstrzone jest plakatami i billboardami kandydatów.

Tak, na razie dominuje kampania wizerunkowa. Ale co do jej jakości można mieć uwagi. Plakaty Konstantego Dombrowicza są niezbyt estetyczne, utrzymane w złej kolorystyce i ze słabymi zdjęciami. Z kolei Rafał Bruski wypada lepiej, jego materiały są przejrzyste i rzucają się w oczy. Jednak na plakatach prezentuje się on jak urzędnik, a nie jak kandydat na prezydenta dużego miasta. Jego sztab popełnia błąd przykładając zbyt małą wagę do prezentacji programu na plakatach. Brakuje bezpośredniego przekazu, o co tak naprawdę Rafałowi Bruskiemu chodzi. Hasło „Rafał Bruski prezydentem Bydgoszczy” jest sugestywne, ale niezbyt trafione. Mieliśmy już „premiera z Krakowa” i wiadomo, jak to się skończyło. Wyborca nie ma też możliwości poznania jego zalet i osiągnięć. Tu lepiej wypada sztab Dombrowicza, który jest bardziej rozpoznawalny.

Trudno, żeby było inaczej. Prezydent miasta jest codziennie w mediach, wojewoda na co dzień nie angażuje się w takim stopniu w życie Bydgoszczy.

PO zaczęła pracować nad poprawą rozpoznawalności swojego kandydata w ostatnim czasie, ale zbytnio go nie promuje. Jeśli sztab Rafała Bruskiego nie zmieni strategii na ostatnie trzy tygodnie kampanii, to pozostanie słabo rozpoznawalny. Nie powinien też mówić o tym, że zbuduje trzy baseny albo kogo mianuje na dyrektora wydziału edukacji. To oczywiście ważne decyzje, ale na poziomie menedżerskim. Nie są to tematy na kampanię.

Jak ocenia Pan strategie przyjęte przez pozostałych kandydatów?

Niewykorzystany jest potencjał Kosmy Złotowskiego, który można dobrze sprzedać od strony marketingowej. Ma doświadczenie, w debacie potrafi przedstawić konkrety. Poseł Grażyna Ciemniak ma bardzo duże doświadczenie, ale raczej chyba myśli o pokazaniu się, a nie o zdobyciu prezydentury. Jestem zdziwiony kampanią Jana Szopińskiego. Rozumiem, że z przyczyn od niego niezależnych nie może w niej w pełni uczestniczyć, ale od czego ma sztab? Henryk Bocian jest zbyt mało widoczny, za mało wiemy o jego pomysłach. To zresztą kieruję do wszystkich sztabów, które tę sprawę przespały, a może szykują coś na finisz kampanii.

Co by Pan poradził sztabowcom na końcówkę tego wyścigu?

Kampania powinna opierać się na bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Oczekiwałbym debaty kandydatów, skupiającej się na określonych sprawach, z której wynikałyby poszczególne wizje miasta. Unikałbym kampanii negatywnej. Na szczęście nie ma jej za dużo.

Będzie druga tura?

Będzie. Aczkolwiek, gdyby kandydaci mieli lepiej przemyślane strategie, to mogłoby się skończyć już w pierwszej turze. Druga będzie wielką niewiadomą, zobaczymy, jak się zachowają elektoraty.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski