Z ustaleń „Dzerkała tyżnia” wynika, że białoruski konwój wojskowy stoi we wsi Mychajło-Kocubinskoje. To niecałe 10 km na zachód od Czernihowa. W sąsiedztwie dróg, którymi na Kijów ciągną rosyjskie oddziały. Chodzić ma nawet o kilkaset pojazdów, w tym wyrzutnie Smiercz, czołgi, działa artyleryjskie Pion, bojowe pojazdy piechoty i transportery opancerzone, jak też cysterny z paliwem i ciężarówki z piechotą. Białoruscy żołnierze nie chcą ruszać dalej w głąb Ukrainy – donosi ukraiński tygodnik. Jego źródła mówią, że dowódcy oddziałów "biegają wokół konwoju i zmuszają do wykonywania rozkazów".
Prawdopodobnie chodzi o białoruskie oddziały, o których mówił 1 marca przedstawiciel sił obrony terytorialnej w Czernihowie. Łukaszenka do tej pory twierdzi, że Białoruś nie bierze udziału w wojnie z Ukrainą. Choć przyznaje, że jej terytorium jest wykorzystywane przez Rosjan, choćby do ostrzału celów ukraińskich.
