Ulica Glinki nie jest jedyna. Kiedy remontowano Dworcową, Długą, Chodkiewicza i częściowo Gdańską było tak samo. Część firm (głównie sklepów) zniknęła - niektóre padły, a inne wyprowadziły się tam, gdzie mogły spokojnie funkcjonować. Szkoda, że tak się dzieje, bo miasto nie powinno pozbywać się lokalnych przedsiębiorców. Zewnętrzne firmy przecież nie wszystkie podatki odprowadzają do bydgoskiej kasy miasta.
Poza tym, ulice z pustymi witrynami i kartami na drzwiach „do wynajęcia” są bardzo smutne.

Wideo