https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez gazu i zbędnych kalorii

Jarosław Hejenkowski
Jest szansa na wyrzucenie z inowrocławskich szkół niezdrowej żywności. Daje ją wyrok sądu w Tychach, który umożliwia samorządom wprowadzanie zakazu.

Jest szansa na wyrzucenie z inowrocławskich szkół niezdrowej żywności. Daje ją wyrok sądu w Tychach, który umożliwia samorządom wprowadzanie zakazu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 98116" sub="Według części radnych, sklepiki w szkołach mogą być, ale powinno się tam sprzedawać zdrową żywność i przybory niezbędne do nauki, a nie chipsy Fot. Maciej Piątek">Na Kujawach nieudana próba miała miejsce trzy lata temu.

Z chipsami i gazowanymi napojami walkę zaczął inowrocławski radny Marek Bartkowicz. Wtedy nie znalazł jednak poparcia wśród innych samorządowców.

Dziś wraca nadzieja dla walczących o zdrową żywność w szkołach. Stało się tak za sprawą orzeczenia sądowego, które daje zgodę radnym w Tychach na wprowadzenie ograniczenia dzieciom zapatrującym się w szkolnych sklepikach dostępu do słodyczy, napojów gazowanych i chipsów. Temida stwierdziła w nieprawomocnym jeszcze wyroku, że uchwała rajców ma jedynie charakter intencyjny, nie zakazuje oferowania w placówkach takich produktów, więc nie ogranicza wolności działalności gospodarczej.

- Dzieciom trzeba pokazać, że nie trzeba jeść wszystkiego, co się świeci. Myślę, że trzeba wrócić do tego pomysłu. Będę rozmawiał o tym z prezydentem – mówi Marek Bartkowicz. Zajmujący się oświatą wiceprezydent Inowrocławia Wojciech Piniewski uważa, że zakazywanie poprzez uchwałę jest niepotrzebne. Ale nie dlatego, że lubi chipsy i napoje gazowane, a dlatego, że szafa z napojami gazowanymi jest tylko w jednej placówce administrowanej przez miasto – Gimnazjum nr 3. Więcej jest ich w szkołach średnich.

<!** reklama>- Nie jest też źle z żywnością, bo chipsy nie są wszechobecne. Częściej kupić można drożdżówkę czy pączka. To oczywiście nie jest szczyt zdrowia, ale nie można też dzieci w kółko karmić kłączami soi – śmieje się Wojciech Piniewski. Dla szkół posiadanie szafy z chipsami i napojami to także interes. Spożywczy biznesik może niebawem ograniczyć Sejm, który chce wprowadzić stosowny zakaz. Zanim jednak zacznie on obowiązywać, może minąć kilka lat.

- Wolałabym, aby takie szafy były jednak w szkołach. Dzięki temu mam pewność, że moja córka nie wychodzi na przerwie poza budynek i nie naraża się choćby na wpadnięcie pod samochód – ocenia mama 11-letniej Julii z Inowrocławia.

W Inowrocławiu jest już jeden kontrowersyjny przepis „zakazowy”. Ogranicza on palenie papierosów na przystankach autobusowych. Strażnicy miejscy mają jednak problemy z jego egzekwowaniem, a mieszkańcy sygnalizują, że nikt nie zwraca uwagi na ograniczenia. W przygotowaniu jest też zakaz używania w Solankach urządzeń nagłaśniających.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski