O tym, że odwrócony dom to duża atrakcja, świadczą tłumy w kaszubskiej miejscowości Szymbark. Tam, żeby zwiedzić obiekt, nawet poza sezonem wakacyjnym, już od rana ustawiają się tłumy. W wakacje trzeba odstać trzeba nawet dwie godziny, w by w końcu do niego wejść.
[break]
- Tak ustawiony dom burzy orientację grawitacyjną, człowiek czuje się w nim bardzo dziwnie - wyjaśnia Wera Alichniewicz z Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku.
- Błędnik szaleje - wtóruje Robert Partyka, właściciel bydgoskiej firmy Auto Marek Bis. - Nasz dom będzie miał współczesny wystrój, a nie rodem z PRL. Każda z kondygnacji będzie miała 160 metrów kwadratowych, ale wchodzi się jakby od razu na 2 piętro. Dom będzie dodatkowo pochylony w pionie i poziomie, co zwiększy wrażenie dezorientacji. Po chwili człowiek buja się jak na statku w czasie sztormu.
Inwestor liczy na zainteresowanie ze strony bydgoszczan i nie tylko. W sezonie odwiedza LPKiW około 80 tysięcy ludzi. Myślę, że dzięki domowi podwoimy tę liczbę - nie kryje optymizmu Robert Partyka.
Zapowiada, że budowa (dom stawiać będzie firma Stylbud) ruszy w przyszłym tygodniu. Początkowo planowano otwarcie na 1 czerwca, ale projekt jest dość skomplikowany. - Dlatego bezpieczniej będzie mówić o połowie czerwca - wskazuje inwestor.
Inwestycja budzi wątpliwości tych, którzy uważają, że kopiowanie rozwiązań i atrakcji z innych miejsc Polski chluby LPKiW nie przynosi.
- Słyszałam te zarzuty. Podobnie było, gdy ustawialiśmy w parku dinozaury. Wtedy ludzie mówili - po co to robicie, skoro w Solcu Kujawskim jest już podobny park? Wychodzimy jednak z założenia, że jeśli pojawia się inwestor, który na własną rękę poszerzy propozycje LPKiW i zwiększy jego atrakcyjność, to zawsze witamy go z zadowoleniem. Inwestor wziął wszystkie sprawy na siebie, korzyścią dla parku będzie udział w dochodach ze sprzedanych biletów.
Nowy obiekt nie zwiększy ceny wejściówek do Parku Rozrywki, będzie osobną atrakcją, do której wstęp będzie dodatkowo płatny, podobnie jak ma to miejsce np. z karuzelami w Parku Rozrywki - wyjaśnia Wera Alichniewicz.
- Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie pasuje. Czytałem komentarze w sieci, wiele z nich odnosi się do naszego projektu z szacunkiem. Uważam, że im więcej atrakcji w Myślęcinku, tym lepiej. Sam jestem bydgoszczaninem i na karuzelach, na których jeżdżą dzieciaki, jeździło się chyba 40 lat temu. Nasz pomysł to coś nowego w tym miejscu - uważa Robert Partyka.
Także w czerwcu, przy miasteczku drogowym, zostanie otwarta restauracja. - Przetarg na tę lokalizację ogłaszaliśmy trzykrotnie, teraz zgłosił się wykonawca, który chce w tym miejscu zainwestować - mówi Wera Alichniewicz.