Mieszkańcy Brzeźna w gminie Lubicz twardo postawili sprawę i nie pozwolili wejść wykonawcy na swoje pola, bo domagają się wypłaty odszkodowań za grunty, które będą im zabrane pod budowę nowej drogi.
<!** Image 2 align=none alt="Image 186977" sub="Pani Karolina Kowalewska na swoim prywatnym terenie pokazuje drzewa oznaczone do wycięcia Fot.: Adam Zakrzewski">Rzecz dotyczy budowy połączenia węzła autostradowego „Turzno” z drogą krajową nr 15, biegnącą z Torunia w kierunku Olsztyna. Dziś zjazd z autostrady A1 kończy się w szczerym polu.
W styczniu 2012 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisała umowę z firmą Strabag na budowę 1,6 km zupełnie nowej drogi łączącej węzeł „Turzno” z krajową „15”. Ma ona powstać w ciągu 13 miesięcy. Roboty miały się rozpocząć 5 marca. Nie rozpoczęły, bo okoliczni mieszkańcy zaprotestowali. Nie uregulowano z nimi kwestii odszkodowań za zajęcie ich pól.
- Owszem, była u nas w połowie ubiegłego roku pani wojewoda Ewa Mes i Lech Jaworski, wicedyrektor bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad - tłumaczy nam Rafał Dunajski, mieszkaniec Brzeźna. - Obiecali, że będzie rzetelna wycena, będzie czarno na białym kto, za co i za ile. I co? I nic.
W efekcie budowa nie ruszyła. Zdenerwowani są mieszkańcy, przez których pola ma pobiec nowa droga, zdenerwowani drogowcy z firmy Strabag, bo kontraktowy czas na jej wybudowanie już biegnie, w końcu trudno też o spokój w bydgoskim oddziale GDDKiA, który jest inwestorem całego przedsięwzięcia.
<!** reklama>Okazuje się, że zamieszanie z wypłatą odszkodowania spowodowała GDDKiA, bo odwołała się od decyzji wojewody o zezwoleniu na realizację turznieńskiej inwestycji. Wojewoda napisała w nim bowiem, że inwestor - w tym wypadku „generalna” - ma odtworzyć na nowej drodze wszystkie dotychczasowe dojazdy z poszczególnych posesji. Ta z takim zapisem nie chce się zgodzić. Teraz decyzja należy do Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej. To ono musi zdecydować, czy odwołanie „generalnej” jest zasadne. Od tego zależy uprawomocnienie się decyzji wojewody o zezwoleniu na budowę nowej drogi, a bez tego nie można wszczynać procedury odszkodowawczej. Sytuacja stała się więc patowa. Komplikuje ją dodatkowo zapis w zezwoleniu na budowę o natychmiastowości jego wykonania, co oznacza, że budowlani mają prawo wejść na działki rolników z Brzeźna, zanim jeszcze wypłacone zostanie im odszkodowanie.
Wczoraj z mieszkańcami Brzeźna w tamtejszej świetlicy spotkali się dyrektor bydgoskiego oddziału GDDKiA Marek Kowalczyk i dyrektor Wydziału Infrastruktury Urzędu Wojewódzkiego Mirosław Jagodziński.
- Mimo klauzuli o natychmiastowej wykonalności nie będę wprowadzał wykonawcy siłą na plac budowy, z użyciem policji, bo byłaby afera na całą Polskę - powiedział nam dyrektor Kowalczyk. - Poczekamy jeszcze dwa tygodnie, bo minister Sławomir Nowak obiecał, że do końca marca podejmie decyzję.
- Będzie ona sygnałem, że można rozpoczynać procedurę odszkodowawczą, co powinno rozwiać waszą niepewność - mówił do zebranych dyrektor Jagodziński.
Dyrektor Kowalczyk obiecał nawet, że pracownicy „generalnej” rozwiozą ministerialną decyzję do zainteresowanych mieszkańców Brzeźna. Wszystko po to, aby rozpocząć budowę na początku kwietnia.