Rzecznik Kremla stwierdził, że amerykańscy weterani byli zaangażowani w nielegalną działalność na terytorium Ukrainy i strzelali do rosyjskiego personelu wojskowego. Jak podkreślił, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za zbrodnie, które popełnili.
– Te zbrodnie muszą zostać zbadane – dodał.
Dmitrij Pieskow stwierdził ponadto, że zatrzymani Amerykanie nie należą do ukraińskiej armii, a co za tym idzie nie podlegają konwencji genewskiej.
Informacja o zaginięciu dwóch Amerykanów, którzy zgłosili się jako ochotnicy do walki po stronie Ukrainy, pojawiła się na początku ubiegłego tygodnia. Zagnieni to pochodzący z Alabamy Alexander John-Robert Drueke i Andy Tai Ngoc Huynh. Mężczyźni mieli zaginąć pod Charkowem 9 czerwca. W sieci pojawiły się ich zdjęcia ze związanymi rękami w rosyjskiej niewoli.
W piątek prezydent Joe Biden poinformował, że Stany Zjednoczone nie mają informacji o tym, gdzie obecnie znajdują się mężczyźni. Według najnowszych ustaleń mediów, Drueke i Huynh są przetrzymywani przez donieckich separatystów. Rzecznik Kremla nie ujawnił, gdzie konkretnie.
Kara śmierci dla ochotników z USA?
Na początku czerwca sąd samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej skazał na śmierć trzech zagranicznych żołnierzy, którzy walcząc po stronie ukraińskiej trafili do rosyjskiej niewoli. Sprawa dotyczyła dwóch Brytyjczyków i jednego Marokańczyka.
Pieskow przyznał, że nie może zagwarantować, że Amerykanów nie czeka taki sam los. – To zależy od śledztwa – podkreślił.
dailymail.co.uk
