https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aby się zatruć, trzeba się postarać

Monika Żuchlińska
Dziś, żeby zatruć się w szkolnej stołówce, trzeba się mocno postarać. Każdy ruch kucharki opisany jest w specjalnej książce, a kontrole sanepidu wpadają w najmniej oczekiwanym momencie.

Dziś, żeby zatruć się w szkolnej stołówce, trzeba się mocno postarać. Każdy ruch kucharki opisany jest w specjalnej książce, a kontrole sanepidu wpadają w najmniej oczekiwanym momencie.

<!** Image 2 align=right alt="Image 97303" sub="Elżbieta Kuczkowska, kucharka z przedszkola „Skrzat”, codziennie wkłada do słoiczków próbki jedzenia spożywanego przez maluchów. Na 72 godziny trafiają do lodówki. Jeśli dojdzie do zatrucia, sanepid je przebada Fot. Dariusz Bloch">Mimo wielu obostrzeń, do wpadek jednak dochodzi. Tak jak w toruńskim przedszkolu „Kangurek”, gdzie prawie 40 dzieci cierpi z powodu zatrucia salmonellą. Maluchom, jak wskazuje dochodzenie sanepidu, zaszkodził panierowany sznycel w surowym jajku. Dyrekcja placówki nie poinformowała sanepidu o pierwszym chorym dziecku, przez wiele dni utrzymywała też, że do zatrucia nie mogło dojść w ich stołówce. Za to narażenie życia i zdrowia maluchów szefostwo sanepidu zgłosiło sprawę do prokuratury. - Jestem zszokowana skandaliczną postawą dyrektorki przedszkola, która nie współpracowała z inspektorami, wręcz utrudniała dochodzenie - mówi dr Elżbieta Narolska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Inspektotorzy mają pod stałą kontrolą wszystkie przedszkola i szkoły. Gdy zdarzają się trudne sytuacje, zawsze ściśle współpracujemy z szefami placówek, by niebepieczeństwo wyeliminować. „Kangurek” to niechlubny wyjątek - uspokaja.

<!** reklama>Czy rodzice innych przedszkolaków i uczniów mogą spać spokojnie? Szefowie placówek zapewniają, że żadnemu zarazkowi nie popuszczą. - Każda grupa ma swoją zastawę, która po posiłkach trafia do maszyny, gdzie jest myta i wyparzana w 90 stopniach. Jeśli dzieci jadą na piknik, korzystają z naczyń jednorazowych, a przed posiłkiem każde myje ręce antybakteryjną chusteczką. Żywność bierzemy tylko od sprawdzonych dostawców, którzy każdorazowo dają nam zaświadczenie weterynaryjne. Unikamy kupowania mrożonek, stawiamy na codzienne dostawy, na przykład mięsa i wędlin - wylicza Magdalena Redlińska, dyrektorka bydgoskiego przedszkola „Skrzat”, i dodaje, że wszyscy jej pracownicy - od kucharki do sekretarki przechodzą badania na nosicielstwo zakaźnych chorób. Nasz fotoreporter takich badań nie przeszedł, więc gdy chciał zrobić zdjęcie, do przedszkolnej kuchni, nie został wpuszczony. Próbki pokarmów jedzonych przez dzieci, które przez 72 godziny przechowywane są w oddzielnej lodówce, mógł uwiecznić jedynie przez okienko. Próbki te okazują się bardzo przydatne. - Ostatnio jedna z mam zgłosiła nam zatrucie u dziecka. Natychmiast powiadomiliśmy sanepid, który pobrał próbki do badań. Na szczęście, źródło zakażenia było poza naszym przedszkolem - dodaje dyrektorka.

Współczesna kucharka czy intendentka na pamięć zna wytyczne systemu HACCP, czyli tzw. kodeksu żywieniowego. Pracownicy, którzy mają do czynienia z żywnością, codziennie zapisują dziesiątki stron w specjalnych księgach, gdzie udowadniają, że zrobili wszystko, by ich wyrób był bezpieczny dla zdrowia. - Szczegółowo analizujemy drogę dostarczanych do kuchni produktów, a potem - krok po kroku - zapisujemy, co się z nim dzieje, zanim trafi na stół. Jeśli przestrzega się wszystkich procedur, na niebezpieczeństwa w kuchni nie ma miejsca - dodaje Małgorzata Duszyńska, intendentka w Zespole Szkół nr 16 w Bydgoszczy.

Wybrane dla Ciebie

W Bydgoszczy powstanie klasa dyplomatyczna. Ambasador Węgier spotkał się z młodzieżą

W Bydgoszczy powstanie klasa dyplomatyczna. Ambasador Węgier spotkał się z młodzieżą

Policja prowadziła akcję "Bezpieczny Rowerzysta". Odnotowano sporo wykroczeń

Policja prowadziła akcję "Bezpieczny Rowerzysta". Odnotowano sporo wykroczeń

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski