Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[25 LAT "EXPRESSU"] „Kujawiak” made in Sierpc

Jacek Deptuła
Archiwum
- Podrabiać można dziś niemal wszystko - twierdzi jeden z bydgoskich oficerów policji, zajmujący się ściganiem przestępstw gospodarczych.

- Zazwyczaj „podróbki” sprzedają się świetnie, ponieważ ich cena jest niezwykle kusząca, zarówno dla sprzedawców, jak i kupujących. Moim zdaniem zdecydowana większość handlowców wprowadzających fałszywki do sprzedaży - zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Przecież wszędzie na świecie właśnie za markę, za ten symbol jakości i solidności, płaci się grube pieniądze.

Bydgoszcz jak dotąd ma spore „osiągnięcia” w produkcji podrabianych artykułów, (...) kilka miesięcy temu zatrzymano „produkcję” bydgoskich telewizorów Sony, zamknięto hurtownię sprzedającą rzekomo markową, angielską herbatę. Zamknięto hurtownię podrabianych butów firmy Reebok i Adidas oraz producenta „firmowych” koszulek i dresów Adidasa.

Kilkanaście dni temu, za sprawą inspektorów PIH w Bydgoszczy wstrzymano produkcję fałszywego „Kujawiaka”. Wprawdzie Browarom Bydgoskim jeszcze daleko do piwa z Okocimia czy Żywca, ale jednak okazuje się, że i podrabianie bydgoskiego piwa może być interesem. Zapewne wielu piwoszom zdarzyło się w ubiegłym roku naciąć na trefnego „Kujawiaka”, cena była wprawdzie atrakcyjna, ale smak i jakość pozostawiały wiele do życzenia.

Tak, brałem od pana A. K. sporo „Kujawiaka”, choć nie miałem pojęcia, że to jest fałszowany towar - mówi sprzedawca ze Szwederowa. - Oferował mi butelkę z transportem za 6 tys. zł., więc jak miałem nie brać? W detalu sprzedawałem za siedem i pół. Sporo ludzi u mnie kupowało. Konkurencja zgrzytała zębami, ale cóż, prawa rynku.

Sprzedawca zapewne mija się z prawdą - oczywiste jest, że handlując od kilku lat piwem musiał zdawać sobie sprawę z hurtowej ceny butelki piwa z bydgoskiego browaru (7 200 zł). Tylko niespełna rozumu sprzedawałby niżej ceny fabrycznej, a „Kujawiak” na naszym rynku wcale nie musi stosować cen promocyjnych. Zdumiewające jest to, że po raz pierwszy inspektorzy PIH trafili na trefnego „Kujawiaka” w połowie ubiegłego roku (!), natomiast producent fałszywego piwa ostatnie dostawy realizował jeszcze w... lutym tego roku. Okazało się, że organa ścigania powiadamiane były dużo wcześniej o fałszerstwie, nie były jednak w stanie ustalić producenta czy „konkurenta” Browarów Bydgoskich.

Jak zwykle w takich sytuacjach zaważył przypadek. W połowie ubiegłego roku do oddziału PIH wpłynęła skarga pewnego piwosza, który kupił w jednym ze śródmiejskich sklepów mętne piwo. Sugerował inspekcji, iż browary wypuszczają na rynek piwo pasteryzowane, ale tylko z nazwy. Podczas kontroli w innych sklepach natknięto się na „Kujawiaka” o podejrzanie niskiej cenie i innym smaku. Faktury wykazywały, iż dostawcą jest grudziądzka hurtownia „Polsad”. Pod grudziądzkim adresem nie było żadnej hurtowni. Dostawca musiał zatem posługiwać się fałszywymi fakturami i pieczątkami. Kolejne dowody świadczące o fałszowaniu piwa narzucały się same - na nalepkach widać było spore różnice w porównaniu z oryginalnymi. Najbardziej oczywistym dowodem fałszerstwa były jednak kapsle - oryginalne posiadają litografię gryfa, zaś na podejrzanych butelkach kapsle nie miały żadnego wzoru.

Badania wykazały jednak, że piwo oferowane jako „Kujawiak” nie było tak całkiem złe, ale różniło się od produktów z tutejszego browaru. Ba, jedna z partii miała nawet... wyższe parametry, aniżeli bardzo drogi „Złoty Kujawiak”. Jednak do końca ubiegłego roku nie udało się wykryć fałszerza. Znów pomógł przypadek: traf chciał, iż w jednym ze sklepów kupował piwo pracownik browaru. Ze zdumieniem zauważył, że etykieta jest zupełnie inna. Tym razem inspektorzy PIH poszli za ciosem - w jednym ze sklepów społemowskich zatrzymali partię piwa, które dostarczył właściciel rozlewni w Osielsku.

W styczniu rozpoczęto kompleksową kontrolę rozlewni. Dokumenty, które przedstawił pan A.K. pozostawiały wiele do życzenia: upoważnienie do hurtowej sprzedaży piwa pochodziło z 1991 roku. Cała rozlewnia to niewielki obiekt.

Okazało się, iż najpoważniejszym kontrahentem osielskiego producenta i hurtownika był browar w Sierpcu. Stamtąd też pan A.K. sprowadził prawie 100 tysięcy litrów piwa „Jubileuszowego”. Udokumentowana sprzedaż pod oryginalną nazwą piwa z Sierpca - to było zaledwie dwanaście tysięcy litrów. Co się stało z pozostałą ilością „Jubileuszowego”?

Pan A. K. z Osielska nie zamierza się wypierać produkcji fałszywego „Kujawiaka”. - Nie da się ukryć, że do tego doszło. Ale nikt nie pytał mnie dlaczego tak się stało. Zrobiłem to z desperacji. Od pięciu lat staram się o zgodę Browaru Bydgoskiego na kupowanie u nich piwa w cysternach. Kiedy miałem jeszcze rozlewnię w samej Bydgoszczy - mówiono mi bym przeniósł się poza miasto i kupił odpowiednie zbiorniki na piwo. Trzy lata temu dopełniłem tych warunków.

Pan A. K. twierdzi, iż zadłużył się wtedy na 200 mln zł i wybudował za miastem ten obiekt. Kiedy zgłosił się znów do browaru, usłyszał, że zgody na rozlewanie „Kujawiaka” nie dostanie, nawet pomimo zamontowania podziemnych zbiorników na dwanaście tysięcy litrów. - Zostałem na lodzie - mówi. - Od dłuższego czasu współpracowałem z browarem w Sierpcu, rozlewałem tutaj ich piwo „Jubileuszowe” pod oryginalną nazwą. Ale niestety sklepy wolały brać „Kujawiaka”... No i w ten sposób doszło do tego fałszerstwa. Pan A.K. twierdzi, że w sumie nie fałszował wielkich ilości „Kujawiaka”. - Mogło to być gdzieś około 20 tysięcy litrów, czyli czterdzieści tysięcy butelek. Właśnie latem ubiegłego roku zaczęliśmy wysyłać tego „Kujawiaka” do sklepów. Sprzedawcy nawet nie wiedzieli, że to nie jest prawdziwy „Kujawiak”. Badania PIH i Sanepidu wykazały, że piwo z Sierpca butelkowane jako bydgoskie zawiera nawet o pół procent więcej alkoholu, aniżeli prawdziwy „Kujawiak”. Można więc powiedzieć, że było to lepsze piwo.

- Mogę zaręczyć - tłumaczy - że nie dolewałem do tego ani kropli wody. Te artykuły, które pisano na mój temat, jakobym dolewał wody, to wierutna bzdura. Pod tym względem to mogę spokojnie każdemu w oczy spojrzeć.

A pieniądze? Cóż, pan A.K. twierdzi, że zarabiał na fałszowanym „Kujawiaku” około 800 złotych na butelce. To był zysk, który miał na czysto. Niezbyt wielki - taki sam, jaki miałby na sprzedaży oryginalnego bydgoskiego.(...)

Więcej w specjalnym dodatku dostępnym z poniedziałkowym wydaniem "Expressu Bydgoskiego".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty