Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żydowskie tętno Kazimierza

tekst i zdjęcia Adrian Basa
22. Festiwal Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu, który zakończył się 8 lipca, znów okazał się wielkim sukcesem. Przygotowany przez Polaków dla obcokrajowców w miejscu, w którym każdy Żyd czuje się jak na cmentarzu, zachwycił różnorodnością i bogactwem propozycji kulturalnych.

22. Festiwal Kultury Żydowskiej na krakowskim Kazimierzu, który zakończył się 8 lipca, znów okazał się wielkim sukcesem. Przygotowany przez Polaków dla obcokrajowców w miejscu, w którym każdy Żyd czuje się jak na cmentarzu, zachwycił różnorodnością i bogactwem propozycji kulturalnych.

<!** Image 2 align=none alt="Image 193203" >

Jacek Makuch, polski dyrektor festiwalu, choć Żydem nie jest, potrafi ze swoim zespołem i przyjaciółmi co roku przygotować tygodniowy program tak, by z całego świata do Kazimierza zjechały tysiące sympatyków judaizmu. <!** reklama>

- Przygotowaliśmy w tym roku ponad dwieście warsztatów, koncertów, prelekcji - ze szczególnym naciskiem na młodzież i dzieci. Kazimierz i Żydzi to nie tylko muzealnictwo, ale przede wszystkim piękna, bogata kultura i niesamowity klimat - podkreśla Makuch.

<!** Image 4 align=none alt="Image 193205" >

Wszystkie imprezy odbywały się oczywiście na Kazimierzu, historycznej dzielnicy Krakowa, gdzie przed wojną mieszkało ponad 60000 Żydów. Dzięki Makuchowi i grupie zapaleńców raz w roku powraca w to miejsce dawny gwar i żydowska kultura, wypełniając pustkę, którą stworzył nie tylko antysemityzm Niemców, ale i Polaków.

Kazimierz - getto w życiorysie

Obecna dzielnica Krakowa przez prawie sześć wieków była odrębnym miastem, założonym przez króla Kazimierza Wielkiego. Odrębnym nie tylko z powodu tzw. Starej Wisły (obecnie ul. Dietla, a pod nią sztuczny kanał), która tworzyła zeń wyspę, ale przede wszystkim ze względu na zasiedlenie jej północno-wschodniej części przez Żydów.

W 1495 roku, decyzją Jana Olbrachta, wszystkich krakowskich Żydów, głównie rzemieślniczych i kupieckich profesji, przeniesiono w okolice dzisiejszego placu Bawół (dawna wieś Bawół, będąca składową Kazimierza). Starozakonni zajęli teren obecnych ulic Miodowej, Starowiślnej, św. Wawrzyńca, Wąskiej, Józefa i Nowej. Centrum życia stała się ul. Szeroka, przy której zbudowano do dziś istniejącą synagogę (najstarsza w tej części Europy).

Powodem przesiedlenia był konflikt między kupcami żydowskimi a polskimi o prawo do handlu na rynku krakowskim (doszło nawet do pogromów, kilkudziesięciu Żydów utopiono w Wiśle). Polscy kupcy wygrali ten społeczno-polityczny konflikt i przeforsowali oddzielenie części żydowskiej Kazimierza od polskiej murem oraz parkanem, tworząc pierwsze, ale nie ostatnie w Krakowie, getto żydowskie.

Wiele lat później, w 1941 roku, Niemcy tworzą po drugiej stronie Wisły, na Podgórzu, getto dla kazimierzowskich Żydów, odgradzając ich, przy poklasku Polaków, wysokim murem. Gehennę przeżyło kilka tysięcy osób, większość zginęła w Auschwitz. Pisze o tym obszernie nie tylko J.T. Gross w „Upiornej dekadzie”, ale i przedwojenny sekretarz Krakowa Edward Kubalski w książce „Niemcy w Krakowie”.

Po wojnie Żydzi wracają do Krakowa, ale spotyka ich tu wrogość, zajęte przez lumpenproletariat mieszkania w kazimierzowskich kamienicach i rozgrabione majątki. Po pogromie kieleckim i wielu podobnych, większość ucieka z Polski. Obecnie w Krakowie żyje ok. 150 Żydów.

Muzycy z całego świata

Do dziś Kazimierz sprawia wrażenie miejsca z ponurą historią. Mnóstwo opustoszałych kamienic, mieszkań, wiele zarośniętych działek, zaniedbanych posesji. To taka ziemia niczyja, w której czas się zatrzymał. Żydzi traktują tę przestrzeń z ogromnym szacunkiem, niemal jak cmentarz Remu - najstarszą swoją nekropolię, uratowaną przed Niemcami poprzez ukrywanie macew w piwnicach i ogrodach. A Polacy? Dość powiedzieć, że Jerzy Antczak, kręcąc „Noce i dnie”, mógł w 1975 roku swobodnie spalić jedną z tutejszych kamienic dla ilustracji pewnej sceny, nie napotykając na niczyj sprzeciw...

Na czas festiwalu ożywają w zasadzie tylko partery budynków, gdzie w kawiarenkach i restauracyjkach toczy się turystyczne życie. Kilka synagog, które przetrwały wojnę i komunę, to obecnie najważniejsze punkty na mapie festiwalowej.

- Kiedyś to była synagoga Poppera, bogatego kupca, który ufundował ją dla gminy żydowskiej. Teraz prowadzimy tu warsztaty dla dzieci - mówi Etel Szyc, jedna z prowadzących zajęcia w ramach festiwalu. - Nie uczymy przez wykłady, ale poprzez współuczestnictwo. Dzieci z nami urządzają na przykład kolację szabatową, by poznać kulturę domu żydowskiego i dowiadują się, dlaczego solimy chałkę.

Wraz z Hanną Kossowską Etel przybliża co roku młodym ludziom kulturę żydowską poprzez wspólne śpiewanie, ćwiczenia z rysunku, wycieczki po kazimierzowskich zaułkach, a także odkrywanie tajników kuchni judaistycznej. Na dziedzińcu kamienicy przy ul. Szerokiej nigdy nie brakuje młodych adeptów malarstwa, których urzeka wyjątkowość i klimat tego miejsca.

W synagodze Tempel, najmłodszej kazimierzowskiej bożnicy, przez której witrażowe okna po wojnie wpadały kamienie i butelki, przerywając modły ocalałych z zagłady Żydów, festiwal gościł muzyków z całego świata. Zachwycał jazzujący Uri Cane Ensemble, bawiąc się w niebywały sposób standardami Mahlera i Gershwina. W czasy dworów chasydzkich przenosiła słuchaczy rodzina Millerów z USA, która z dziada pradziada kultywuje tradycje kantorów. Wielkim zaskoczeniem dla gości festiwalowych był koncert The Maghreb Orchestra, który zaproponował mieszankę muzyki żydowskiej i arabskiej. Ten jerozolimski zespół podczas jednej z podróży do Ziemi Świętej wyszukał osobiście w jednym z zaułków dyrektor Janusz Makuch.

Polaków mało

Festiwal pokazał też wiele z trudnych polsko-żydowskich stosunków. Na warsztatach malarskich, prowadzonych w Żydowskim Muzeum Galicja przez malarkę Roz Jacobs, obecni przeżywali historię żydowskiego chłopca Kalmana, który zginął w Auschwitz. Był bratem matki Roz, która pochodziła z Włocławka.

- Mama szukała go po wojnie, wróciła nawet do Włocławka, do swojego mieszkania. Tam już jednak mieszkali Polacy, którzy byli wobec niej wrogo nastawieni i musiała wyjechać. Jeden z dawnych sąsiadów dał jej tylko zdjęcie, które znalazł na śmietniku. Była na nim moja matka i brat - mówi Roz, która nakręciła o tej historii film dokumentalny i stworzyła wystawę malarską.

Poruszające były także przedstawienia, przygotowane przez Teatr Midraszowy Beit z Krakowa pt. „5ztuka” i „Tajemnice mojej babci” oraz spacer po dawnym getcie na Podgórzu. Co znamienne, w większości warsztatów i wydarzeń festiwalowych, poza koncertem na Szerokiej, brało udział niewielu Polaków. Historię getta podgórskiego opowiadała po angielsku dr Agnieszka Legutko. Polaków było zbyt mało.

Dzieci zachwycone były także warsztatami kulinarnymi Malki Kafki, która w porywający sposób pokazywała, jak zrobić humus, falafiję i sos tahini. Bardzo prosty w przygotowaniu kawior po żydowsku (mielona wątróbka drobiowa, przyprawy i siekane jajko) stał się przyczynkiem do rozmowy o koszerności i rytuałach w kuchni judajskiej.

- Kuchnia nasza jest bardzo tania i prosta, bo Żydzi, w większości i wbrew opiniom, należeli do ludzi ubogich i skromnych. Mięso było rzadko na naszym stole - ze względu na cenę. Stąd wiele dań jest na bazie fasoli, mąki, cieciorki - podkreśla Hanna Kossowska, która pełni funkcję strażnika koszerności w żydowskich restauracjach w Polsce.

Żyd może jeść mięso wyłącznie zwierząt parzystokopytnych i przeżuwaczy. Stąd świńskie mięso nie jest koszerne, bo świnia nie przeżuwa. Koszerne nie są też węgorze czy krewetki, bo Żydzi mogą jeść tylko „stwory morskie”, które mają łuski i płetwy. Zasadą podstawową jest przygotowywanie potraw mięsnych w osobnej przestrzeni i przy użyciu osobnych garnków, noży. Nie można np. kroić na tej samej desce mięsa i warzyw. Co więcej, zabronione jest nawet gotowanie potraw mięsnych i niemięsnych na tym samym palniku.

Na placu Nowym na Kazimierzu do dziś stoi tzw. okrąglak - dawny żydowski budynek wpisany w okrąg. Na obwodzie mieściły się kramiki, a w środku była przestrzeń do rytualnego koszernego mordu zwierząt. Dziś okrąglak w Krakowie znany jest jako centrum& zapiekanek, które z koszernością wiele wspólnego nie mają.

Festiwal Kultury Żydowskiej to próba zbliżenia świata, który przeminął w Krakowie i Polsce, a który gdzie indziej żyje i ma się całkiem dobrze. Jego różnorodność zachwyca, a silne związki z historią Polski czynią go interesującym i często niejednoznaczym. W przyszłym roku 23. FKŻ. Będzie, wedle zapowiedzi Jacka Makucha, jeszcze bardziej multikulturowy i zaskakujący. Zaprasza więc serdecznie. A Polaków w szczególności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!