W procesie o zabójstwo Piotra Karpowicza zeznawał wczoraj świadek Dariusz S., ps. Szramka. Jego zdaniem, oskarżeni to grupa przyjaciół, a nie grupa przestępcza.
„Szramka” to ksywka od szramy na prawym oku, jaką nosi 43-letni dziś Dariusz S. (dawniej L. od nazwiska żony). Jest on najważniejszym świadkiem Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, która oskarżyła byłego dealera Mercedesa Tomasza G., znanego gangstera Henryka M., ps. Lewatywa, i trzy inne osoby o zorganizowanie zamachu na Piotra Karpowicza, który zginął od strzałów w głowę 19 stycznia 1999 roku przed siedzibą bydgoskiego oddziału PZU.
<!** reklama>
- W mojej ocenie i z mojej wiedzy, że Henryk M. nigdy nie kierował żadną grupą, nigdy nie zlecał zabójstwa kogokolwiek - mówił ciężko opierając się o barierkę z powodu bólu nogi, w którą został postrzelony przez policjantów podczas zatrzymania. Zapewnił, że również Tomasz G., rzekomy zleceniodawca zabójstwa, oraz domniemany sprawca Adam S., ps. Smoła, nie mają nic wspólnego ze sprawą.