Burza w bydgoskim ratuszu. Tomasz Maciejczyk, prezes spółki Ciech Nieruchomości, wysłał do radnych listy polecone, w których wnioskuje o zmiany w miejscowym planie zagospodarowania terenów w rejonie dawnego głównego wjazdu do zakładów chemicznych przy Wojska Polskiego.
Zachem nas truje. Miasto alarmowało wszystkie możliwe instytucje
To ponad 30 hektarów porośniętych starymi sosnami. - Obszary przylegają do osiedli mieszkaniowych, częściowo wchodzą na dawny Zachem – wyjaśnia Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.
„Wyjątkowy tupet”
Te lasy to jednak specjalnie ustanowiona strefa ochronna, oddzielająca przemysł od miasta. Ciech nic nie może z tym terenem zrobić, bo nie pozwala na to uchwalony przez radnych w 2005 roku plan zagospodarowania. Ale spółka uważa, że po upadku Zachemu dokument jest już nieaktualny.
Niektórzy radni uważają pismo za bezczelne. - Widać pęd Ciechu do zrobienia na tym terenie dużych pieniędzy – uważa Tomasz Rega, radny PiS. Zbulwersowany Jan Szopiński, wiceprzewodniczący Rady Miasta, osobiście odpisał prezesowi Ciechu Nieruchomości: „Trzeba mieć wyjątkowy tupet, by mamić mirażami kolejnego tzw. interesu...
Bo Bydgoszcz traci
„Od wielu lat z dużą satysfakcją obserwujemy dynamiczny rozwój Bydgoszczy, zwłaszcza w obszarze nowych inwestycji i rozwoju biznesu” - czytamy z kolei w piśmie prezesa spółki Ciech Nieruchomości.
Wymienia on nawet, co radni powinni zmienić: przekwalifikować grunty leśne na produkcję przemysłową i magazynową, a także zgodzić się, by Ciech mógł wydzielić mniejsze działki, łatwiejsze do sprzedania. Bo jak na razie – wynika z pisma - miasto i bydgoszczanie tracą.
