Zmiany spowodują wydłużenie kolejek do lekarzy - uważa fachowiec

Przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego twierdzą, że nieduże przychodnie zbankrutują, a większe stracą 40 procent swoich dochodów. NFZ uważa, że takie wyliczenia nie są prawdziwe.

<!** reklama>

Wysokie straty przychodni (ponad 40 proc.) zatrudniających lekarzy rodzinnych ma spowodować wchodzące w życie (w 2014 r.) zarządzenie prezesa NFZ.

- Na skutek zmian stracę blisko połowę kontraktu z NFZ. Jeśli zarządzenie wejdzie w życie będę musiał zwolnić połowę pracowników, przestać jeździć na wizyty domowe i nie zlecać koniecznych badań - tłumaczy Tomasz Zieliński, ekspert do spraw opiniowania aktów prawnych, Porozumienia Zielonogórskiego. - Ponadto, w tym projekcie określono także „nowe standardy medyczne” dotyczące wykonywania badań(...).

W Bydgoszczy niektórzy potwierdzają ten punkt widzenia.

- Zostaniemy zobowiązani do płacenia za wszystkie badania, także te zlecone przez innych lekarzy - wyjaśnia współwłaściciel jednego z bydgoskich NZOZ-ów. - Poza tym lekarz będzie musiał wypełniać dodatkowe dokumenty, na przykład bilans pacjenta.

Na wypełnianie obszernego dokumentu lekarz będzie musiał poświęcić ponad godzinę. Otrzyma za to 20 zł. Godzina pracy lekarza, podobnie jak pielęgniarki, warta jest 60 zł.

- Najwięcej przychodni bez laboratoriów znajduje się na obrzeżach dużych miast oraz w mniejszych miejscowościach - uważa nasz rozmówca. - Jeśli zaczną one upadać, pacjenci będą mieli ograniczony dostęp do opieki lekarskiej i zaczną korzystać z usług specjalistycznych jednostek, a to automatycznie wydłuży kolejki oczekujących.

Bydgoski NFZ uważa, że nic złego się nie wydarzy. - Trudno komentować takie obliczenia, skoro nie sposób ustalić metodologii za pomocą której były konstruowane - oświadcza Jan Raszeja, rzecznik bydgoskiego NFZ. - Lekarze POZ nie stracą dotychczasowych dochodów, ponieważ pieniądze, jakie do tej pory otrzymywali za „martwe dusze”, wrócą do nich za profilaktykę dziecięcą i za okresowe badania osób powyżej 45. roku życia.

Tomasz Zieliński nie wierzy w takie zapewnienia. Mówi, że to, co proponuje NFZ...

- To niecałe 3 procent środków, których od 2014 roku chce nas pozbawić - wylicza Tomasz Zieliński. - Moja przychodnia straci 260 tysięcy złotych. Nowe zarządzenie NFZ to zamach na podstawową opiekę zdrowotną.